Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi starszapani z niewielkiej wsi pod Poznaniem. Z Bajkstatem wykręciłam do tej pory bagatela 59092.11 kilometrów. W terenie bujam się mało i tyle w temacie. Jeżdżę z oszałamiającą prędkością średnią 18.58 km/h i się wcale nie chwalę bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykręcone przed BS:
2011: 5009,92 km,
2010: 4070,83 km
rainbow toursStatystyki zbiorcze na stronę
mapa olkuszaPogoda w Polsce na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy starszapani.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:11865.02 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:605:57
Średnia prędkość:19.36 km/h
Maksymalna prędkość:77.25 km/h
Suma podjazdów:46778 m
Maks. tętno maksymalne:176 (93 %)
Maks. tętno średnie:135 (71 %)
Suma kalorii:33863 kcal
Liczba aktywności:88
Średnio na aktywność:134.83 km i 7h 07m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
202.20 km 0.00 km teren
09:07 h 22.18 km/h:
Maks. pr.:42.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Przedwiośnie z Marzenką :)

Sobota, 28 marca 2015 · dodano: 30.03.2015 | Komentarze 11

Plany planami a życie (znaczy się pogoda) potrafi pokrzyżować nawet te najbardziej misternie układane. Wszystko zapięte praktycznie na ostatni guzik a tu klops - w całej Polsce (a szczególnie tam gdzie miałyśmy się udać) miało padać. Nie w sosie więc nam było moknięcie i dodatkowo zmaganie się z bocznym wiatrem. Piątkowa burza mózgów do późnych godzin wieczornych (wręcz nocnych) zaowocowała drastyczną zmianą trasy. Śmigamy więc pociągiem do Stargardu Szczecińskiego a z tamże na kołach do domku.



Przed "startem ostrym" w Stargardzie Szczecińskim ;)


Dedykacja dla wszystkich "komunikacyjnych" i nie tylko :)

W samym Witkowie trafiamy na zestaw ciekawych "motywów wielkanocnych" ;)




Zgodnie stwierdzamy, iż winno być "milusińskie" ;)


W trasie.

Gdzieś tam nas wytrzęsło, gdzieś były podjazdy, które przeplatały zjazdy i takie tam. Ledwo jestem w stanie spamiętać wszystko. Jedyne co pamiętam to Kota z premedytacją trzaskającego mi kompromitujące zdjęcia na podjazdach :D Za to ja, w odwecie, bezczelnie wiozłam się całą drogę na jej kole ;P Jakoś tam się dogadałyśmy w tej materii a to najważniejsze ;)





Od czasu do czasu wtapiałam się w tłum ;)

Tzw. autodedykacja ;)

W końcu wjeżdżamy do Drezdenka i zaliczamy upragnioną przerwę kawową...


.....i nie tylko bo Kot zaczyna marudzić, że jest głodny jak Wilk ;)


Całą trasę trzaskamy suchym kołem sadystycznie zatrzymując się dla dedykacji dla tych wszystkich, którzy nie mieli tyle szczęścia co my ;)


Po drodze zaliczamy nawet konkretne grzybobranie :)

I dowiadujemy się o istnieniu Parku Grzybowego w Piłce - trzeba będzie i tamże zawitać "którąś razą" ;)

Do domku coraz bliżej....


....a tu takie niespodzianki. Nawet Kot nie wie co robić....




Pokracznie acz skutecznie wydostajemy się na asfalt...


....i z Puszczy Noteckiej też.


Jeszcze kilka machnięć korbą i w końcu upragniony domek :) Uffff... jakoś dałam radę bo o Kota to ja spokojna byłam ;)

Dzięki Marzenko jeszcze raz za wspaniałą wycieczkę i rozmowy o wszem o owem ;) Mam nadzieję, że powtórzymy podobny, lub dłuższy, wypadzik :)

Trasa: Stargard Szczeciński - Witkowo (nie_komunikacyjnie;)) - Choszczno - Bierzwnik - Dobiegniew - Drezdenko - Drawsko - Wieleń - Wronki - Obrzycko - Szamotuły

I relacja Kota -> po kliknięciu tamże.

Dane wyjazdu:
119.41 km 0.00 km teren
07:20 h 16.28 km/h:
Maks. pr.:32.02 km/h
Temperatura:-4.6
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Wiecznie Przegrzany Mors i Wieczna Zmarzlina sieją zamęt w wielkopolskiej diecezji ;)

Sobota, 24 stycznia 2015 · dodano: 25.01.2015 | Komentarze 18

Wyjątkowo będzie dzisiaj opis bo i wyjątkowa to okazja z okazji (powtórzenie nieprzypadkowe) wizyty Morsa w mojej diecezji. Ruszam więc punkt parę minut po 9 do Poznania gdzie tenże ma załatwiać pewne podejrzane interesy ;) Po lekkich przebojach związanych z szukaniem się po "całym" mieście w końcu wpadamy sobie w objęcia ;)
Załatwiamy to i owo i lecimy spontanicznie do Dopiewa, po drodze wpadając do Kliniki Stóp zrobić w końcu ze mną porządek ;)


Morsowe, letnie adidaski za 39 zyla ;)


I moje zmarzluchy w zimowych pantofelkach ;)

W Dopiewie szybka decyzja - zamieniamy się rowerami i jedziemy do Stęszewa.


Morsowy i Czesia stanowią w moim mniemaniu całkiem zgrany duet :)


Ja na Huraganie - pierwsze wrażenie - na tym się nie da jechać :D

Tamże zaplanowany na 10 minut postój przeciąga się do ponad 40 minut. W tem czasie, mimo założonej kurtki narciarskiej, biegania i wykonywania ćwiczeń wszelakich, marznę do potęgi entej. Nie pomaga gorące kakao z termosu ni widok roznegliżowanego Morsa w skrytości ducha marzącego o lodziku i przeręblu ;) Ruszamy nieśpieszno do Buku na dworzec, ale, jako że mamy jeszcze sporo czasu do pociągu wpadamy na szybką setkę ;).....


......dzwonimy na ww. numer ;) do Jurka i wbijamy się do niego z wizytą. Ten jeszcze nie ostygł po swojej wycieczce ;) Fajno ;)

Rozmowom o rowerach i życiu nie ma końca. W tem czasie co poniektórzy zdążą odtajać (ja) a inni się ugotować (Mors) ;)

Wiecznie Przegrzany Mors i Wieczna Zmarzlina u Jurka :) (fot. Jurek)

Po opędzlowaniu całej zawartości Jurkowej lodówki i barku ;) ruszamy w ciemną noc. Jurek pokazuje nam Buk by night i lecimy do Brzozy. Rozstajemy się tamże, a uściskom nie ma końca ;D Stąd jeszcze ok. 30 kilosków po ciemachu do domku, ale z nową lampką Pro-X Dual żadne ciemności mi nie straszne. Co więcej, mimo temperatury -4,6 nie odczuwam zimna i spokojnie, własnym, emeryckim tempem, przed 22 docieram do swego domostwa :)


Buk by night :)


Mors by night :)


I Jurek by night :)

Jurek - jeszcze raz dzięki za gościnę, rozgrzewające do czerwoności rozmowy i odprowadzenie mnie kawałek z Buku :)
Morsiku - dziękuję fantastyczny dzień i za przepiękny prezent :) Czekam z utęsknieniem na kolejną wizytę, tym razem w moich włościach ;)


Dane wyjazdu:
81.42 km 0.00 km teren
05:10 h 15.76 km/h:
Maks. pr.:33.87 km/h
Temperatura:-4.2
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Tlenik

Po okolicy.

Wtorek, 6 stycznia 2015 · dodano: 06.01.2015 | Komentarze 17

Miała być seta ale wyładowało mi się podgrzewanie w butach więc trzeba było wracać :( Pierwsze 40 km solo, drugie ze Starszym Panem testującym swój nowy rowerek.




Mój ulubiony podjazd - łykam 2 razy :)








Dane wyjazdu:
38.00 km 0.00 km teren
03:01 h 12.60 km/h:
Maks. pr.:24.25 km/h
Temperatura:0.4
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Tlenik

Pitu pitu po okolicy.

Niedziela, 4 stycznia 2015 · dodano: 04.01.2015 | Komentarze 7

Kółeczko ze Starszym Panem.



Dane wyjazdu:
32.60 km 0.00 km teren
02:28 h 13.22 km/h:
Maks. pr.:25.62 km/h
Temperatura:4.1
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Do Biedronki.

Sobota, 3 stycznia 2015 · dodano: 03.01.2015 | Komentarze 6

Na zakupy ze Starszym Panem.



Dane wyjazdu:
21.09 km 0.00 km teren
01:28 h 14.38 km/h:
Maks. pr.:19.37 km/h
Temperatura:-7.4
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Wieczorne kółeczko.

Niedziela, 28 grudnia 2014 · dodano: 28.12.2014 | Komentarze 3

Ze Starszym Panem po okolicy.


Dane wyjazdu:
207.45 km 0.00 km teren
09:31 h 21.80 km/h:
Maks. pr.:41.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Przedzimie z Marzenką.

Sobota, 25 października 2014 · dodano: 26.10.2014 | Komentarze 9

Dwie Wieczne Zmarzliny atakują Szczecinek.
Relacja u Marzenki -> KLIK. Ja mam zbyt zmrożone neurony na spłodzenie czegokolwiek ;)
Serdeczne dzięki Kocie za wspólny wypad i pogaduchy. Z niecierpliwością będę czekać na kolejną wycieczkę, mam nadzieję, w bardziej sprzyjających okolicznościach temperaturowych :))))

(fot. Kot)

(fot. Kot)


Dane wyjazdu:
198.34 km 0.00 km teren
08:50 h 22.45 km/h:
Maks. pr.:55.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Tour de Wro :)

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 11

Upalny wypad do Wrocka w towarzystwie Kota, Jurka i Remika :) Było gorąco, było zabawnie, było po prostu świetnie :))) Dziękuję wszystkim za wspólne kręcenie i wspaniałe towarzystwo na tej wycieczce. Gratuluję przebytego każdego kilometra :)
Obszerniejsze relacje znajdą się na pewno u Marzenki i chłopaków. Mnie dzisiaj stać jedynie na odpoczynek :)

Czas jazdy i średnia orientacyjna gdyż na 55. kilometrze zresetował mi się licznik i wcięło mi wszystkie dane :(


Dane wyjazdu:
200.85 km 0.00 km teren
08:22 h 24.01 km/h:
Maks. pr.:57.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Szosowa niedziela z Jurkiem - Piła i takie tam sprawy :)

Niedziela, 15 czerwca 2014 · dodano: 15.06.2014 | Komentarze 12

No, powiedzmy, że się ogarnęłam więc mogę uzupełnić wpis.
Kilka dni temu umówiłam się z Jurkiem57 na wspólne kręconko na kolarzówce. Propozycje były dwie, Jurek podjął męską decyzję na zaatakowanie Piły pociągiem i powrót  z wiatrem w plecki do domku. Nie oponowałam zanadto, a wręcz przeciwnie ;)
Pobudkę zarządziłam o 5:40 czy jakoś tak. Szybkie pakowanie klamotów i w drogę do Obornik na stację PKP. Brrr, zimno było, a ja jeno w dwóch bluzach, opasce, rękawiczkach, cienkich (acz na szczęście długich) gaciach i dwóch parach skarpetek, z czego jednych frotowych. Pożałowałam zaniechania ubrania neoprenów bo w skrytości ducha liczyłam na ocieplenie ;)
Na stację docieram przed czasem, kupuję na spokojnie bilet i kręcę się w te i nazad, żeby się rozgrzać. Przyjeżdża pociąg i już z daleka słyszę nawołania Jurka przez okno :)
Podróż pociągiem mija bardzo szybko. Poznajemy się, studiujemy mapę i rozmawiamy o tEm, owEm, i wszEm :) A że oboje gaduły jesteśmy to tematów do rozmów nie brakuje :)
Startujemy w Pile ok. 10 i kierujemy się na Trzciankę.

A potem jedziemy jak Jurek opisał więc powtarzać się nie będę ;)

Jurek daje czadu:


I daje:


I nie odpuszcza:


Mój "kokpit" gdzieś w trasie:

Jurek zadbał tego dnia o wszystko:
-o dobrą pogodę :)
-o doborowe towarzystwo :)
-o fantastyczną trasę :)

Jedziemy we wszelkich możliwych dla dwuosobowej grupy konstelacjach typu: 1) Jurek z przodu ja z tyłu, 2) ja z przodu Jurek z tyłu, 3) i łeb w łeb ;) Jeden ciśnie drugi się buja na kole i odwrotnie :)

Po drodze mijamy takie o okoliczności martwej i żywej przyrody:


Przystanek na piwko i sesję zdjęciową ma miejsce przed Czarnkowem.
Jurek w pozycji dogodnej do robienia zdjęć :)


Trilulilu - i jest foto. Każdy pręży co może - Jurek muskuły, a ja brzuch czy coś w tym stylu ;)))


Moje oczko w głowie na tle mostu w Czarnkowie:


Niby ciepło, a jednak co poniektórym chłodno ;)


Meandry przyrodnicze:


Bo foto być musi i koniec kropka ;)


Przed Sierakowem:


Pomnik Powstańców Wielkopolskich w Sierakowie:


Sieraków:




Muzeum Opalińskich w Sierakowie:


Punkt widokowy w Łężeczkach:




Pniewy:


Gdzieś tamże, na trasie Duszniki Grzebienisko bodajże ;)


Rozstajemy się w Ceradzu Dolnym ok. 21:30 czy jakoś tak, gdzie licznik mój wskazuje 173 km. Jurek ma do domku kawałek. Ja wg mapy około 30 kilosów. Postanawiam spiąć poślady i cisnąć podobnie jak przez cały dzień 28-30 km/h (co Jurek potwierdza;). Ruszam i nogi mam jak z waty - bujam się ledwo 22 km/h. Mimo, że nie jestem głodna postanawiam zjeść wyeksploatowaną całym dniem w trasie bułkę - nie pomaga. Ratuję się dwoma krówkami, paczką sezamków i Rhapsody of Fire w uszach - w końcu jadę jak jakiś diabeł wcielony (co do mnie przecie niepodobna :D). Poniżej 30 do samego Pamiątkowa nie schodzę. Asfalt kończy mi się około 22:30 czy później :), dokładnie w momencie kiedy licznik wskazuje ździebko ponad 200 km :)))) Stamtąd standardowo już 2 km z buta do domu, gdzie ląduję chwilę przed 23. Prysznic, zimne piwko, codzienna porcja BS, puchnięcie i pieczenie ud.....można iść spać ;)

Napisałabym więcej ale od wycieczki mam ścierpnięty mały paluszek prawej dłoni (serio serio) i nie wiem czy to kwestia zmiany ustawień siodełka, ściskana kierownicy, czy czego tam jeszcze.

Bardzo serdecznie dziękuję Ci Jurku za wspólnie spędzony dzień, wspólnie przebyte kilometry, za towarzystwo, przewodnictwo i wszystko wszystko :) To była fantastyczna wycieczka :)))) Jechaliśmy jak wariaty jakieś ;D Mam nadzieję, że jeszcze pokręcimy razem nie raz :)))

Trasa: domek - Oborniki Wlp. -> PKP - Piła -Szydłowo - Biała - Radolin - Kuźnica Czarnkowska - Czarnków - Pianówka - Ciszkowo - Krucz - Jasionna - Wronki - Kłodzisko - Kaczlin - Sieraków - Ryżyn - Łężeczki - Białkosz - Pniewy - Jakubowo - Chełminko - Duszniki - Młynkowo - Grzebienisko - Ceradz Dolny - Rumianek - Cerekwica - domek

Zaliczone nowe gminy: Piła, Trzcianka, Sieraków, Chrzypsko, Pniewy, Wieleń :) Juhuuu :)))

Dystans obejmuje 19,4 km dojazdu na stację PKP w Obornikach, trip z Jurkiem57 :) z Piły do Ceradza Dolnego i jakieś 27 km powrotu solo z tegoż do domku :)




Dane wyjazdu:
11.32 km 0.00 km teren
01:12 h 9.43 km/h:
Maks. pr.:26.38 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Tlenik

Rodzinny weekend na sportowo :)

Sobota, 31 maja 2014 · dodano: 02.06.2014 | Komentarze 5

Oj co to był za weekend :))) Pojechałam do rodzinki świętować podwójne urodziny oraz Dzień Dziecka mojego ukochanego Bąbelka :)
Najpierw całą bandą poszliśmy na basen. Bąbelek miał swój trening a starzy (znaczy się ja i mój braciszek) dali czadu na swoim własnym torze. Po 30 basenach kraula i żaby ćwiczyłam technikę pływania pod czujnym okiem mego brata pływaka :) Poruszone szeroko zostały również zagadnienia techniki Total Immersion. Po kilku latach przerwy najwyższa pora nadrobić pływackie zaległości !!! Uprzedzając Morsa - fotek w stroju kąpielowym nie będzie :D
A po basenie i obiadku chłopy zostały w domu racząc się trunkiem złocistym, a trzy blondyny wskoczyły na rower :)

Bąbelek na swojej maszynie:


Girl power ;)




Nie obyło się bez elementów wspinaczki :)




Kręconka była obowiązkowa :)


Piesek też miał swoje 5 minut :)


I inne zwierzątka również :)


Był badminton, było frisbee, był kłusownik i inne gry i zabawy na świeżym powietrzu :) Cud, miód i malina :)



;