Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi starszapani z niewielkiej wsi pod Poznaniem. Z Bajkstatem wykręciłam do tej pory bagatela 59092.11 kilometrów. W terenie bujam się mało i tyle w temacie. Jeżdżę z oszałamiającą prędkością średnią 18.58 km/h i się wcale nie chwalę bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykręcone przed BS:
2011: 5009,92 km,
2010: 4070,83 km
rainbow toursStatystyki zbiorcze na stronę
mapa olkuszaPogoda w Polsce na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy starszapani.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

150-200 km

Dystans całkowity:3184.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:145:14
Średnia prędkość:21.93 km/h
Maksymalna prędkość:63.00 km/h
Suma podjazdów:8840 m
Suma kalorii:3286 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:176.92 km i 8h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
160.00 km 0.00 km teren
08:09 h 19.63 km/h:
Maks. pr.:63.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2500 m
Kalorie: kcal

Kudowa-Zdrój solo. Trening przed P1000J.

Niedziela, 25 czerwca 2017 · dodano: 10.07.2017 | Komentarze 2



Dane wyjazdu:
199.00 km 0.00 km teren
08:00 h 24.88 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dwusetka z Eranis.

Sobota, 27 maja 2017 · dodano: 10.07.2017 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
185.30 km 0.00 km teren
09:00 h 20.59 km/h:
Maks. pr.:34.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:524 m
Kalorie: kcal

Na zlot.

Piątek, 19 maja 2017 · dodano: 26.05.2017 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
176.51 km 0.00 km teren
07:12 h 24.52 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:455 m
Kalorie: 3286 kcal
Rower:Delfinka

Wielkopolskie puree ;)

Sobota, 16 kwietnia 2016 · dodano: 18.04.2016 | Komentarze 27

Od dłuższego czasu przymierzaliśmy się w kilka osób na zrobienie zeszłorocznej trasy 300 km I Ultramaratonu Kórnickiego, którego pomysłodawcą jest Elizium. Osobiście zależało mi, żeby zrobić konkretne kółeczko (a nie trasę liniową) w bliskiej odległości od domu a przy okazji poznać nowych rowerzystów. Pierścień wokół Poznania wydawał się więc idealny. Po długich umawianiach się ustalony został konkretny, już drugi termin i start z Kórnickiego Rynku o 7 rano. Stawił się Elizium, Hansglopke, csx (obaj na poziomkach) oraz Darek z Kórnickiego Bractwa Rowerowego. Pogoda zapowiadała się całkiem dobra (chociaż wietrzna) i "tylko" popołudniu coś tam miało z nieba popadać (miałam jednak nadzieję, że wiatr przewieje chmury i objedziemy Poznań suchymi kołami). 



Ustalone turystyczne tempo już na samym początku okazało się dla mnie fikcją. Na pewno w idealnej kondycji nie byłam ale miałam nadzieję, że mimo wszystko utrzymam koło. Jednak ostatnie jazdy i tygodniowe osłabienie, przez które do pracy jeździłam autem zrobiły swoje. Na domiar złego w środę zaczynało mnie brać przeziębienie więc i tak ostateczną decyzję czy w ogóle jadę podjęłam w piątek wieczorem. Niezależnie od tego cieniara jestem i tyle bo utrzymanie tempa jazdy stanowiło dla mnie ogromny wysiłek i już po pierwszych 30 km (gdy grzaliśmy koło 30 km/h) wiedziałam, że może być ze mną kiepsko. Mimo, że miałam plan awaryjny zjechać z trasy w Szamotułach postanowiłam się nie poddawać, gdzieś tam w końcu zwolnić i dalej dokończyć trasę solo swoim emeryckim tempem. 





Szybko na prowadzenie wysuwa się koksik Darek, który jedzie bez licznika. Mimo, że wieje bocznie prędkość jazdy wynosi 30-32 km/h a to dla mnie zdecydowanie za dużo. Po drodze jest też kilka niewielkich hopek ale tempo trzymamy równe więc szybko dostaję zadyszki. Wpadamy do Będlewa gdzie robimy krótki postój. Eli urywa mocowanie od swego kuferka, który ląduje w mojej sakwie, robimy kilka fotek, żegnamy Darka (a niech jedzie precz, tak sobie myślę, to jest szansa, że zwolnimy ;)) i w drogę.



Wiatr sprzyjający nie jest a mi pozostaje chowanie się za poziomkami, które kiepsko od niego chronią ;)



Na chwilkę zwalnia Elizium więc fotografuję jego łydę i zawartość plecaka (z nadzieją, że wypatrzę tam jakieś specjalne prochy dla koksów ;) Z plecaczka wystają jednak tylko banany ale jestem przekonana, że w głębi kryje się jakiś magiczny specyfik).



Nasz peletonik trochę się rozwleka w czasoprzestrzeni...



.... by po chwili zrobić zamęt w Grodzisku Wielkopolskim.



Tam, w Motelu XXI wieku, robimy postój na kawę. Czekamy też na Jelonę, Czerkawa i jak się okazuje też Obisa. Gdy się zbieramy do drogi dzwoni Jurek, który ściga nas od rana z Buku. Od tej pory jedziemy więc w powiększonym składzie.







Po drodze niektórzy mają nawet czas na gimnastykę ;)



Jelona, Czerkaw i Eli cisną jak szaleni (a przy tym sobie jeszcze urządzają pogaduszki) - ot nie ma sprawiedliwości na tym świecie ;) Na szczęście towarzystwa dotrzymuje mi Obis, z którym dużą część trasy jedziemy obserwując oddalający się peletonik.



Klucząc przez wioski docieramy do Wąsowa. Tam postój i różnorakie refleksje na temat architektury, tempa jazdy i pogody :)













Zbieramy się i krótko po wyjeździe zaczyna kapać z nieba. Łudzimy się niestety, że może przejdzie bo niebo najgorzej nie wyglądało. Ale deszcz przybiera na sile zmuszając nas do postoju i przywdziania ciuchów przeciwdeszczowych. Tutaj też chowam aparat, który wyciągam potem tylko raz na zrobienie pożegnalnej fotki w Pniewach. Deszcz przybiera na sile by zmienić się w konkretną ulewę. Istna masakra. W Pniewach ubieramy deszczochrony na nogi (w sumie w butach mam jeszcze 3 worki) i naradzamy się co dalej. Ponieważ niestety nic nie wskazuje na to, żeby pogoda miała się poprawić decydujemy się rozjechać. Ja z Jurkiem i Obisem lecimy w strugach deszczu na Szamotuły, reszta ekipy zjeżdża do Kórnika. Do domu przyjeżdżam kompletnie zgnojona i zdegustowana....Szczegóły dlaczego zachowam jednak dla siebie....



Serdeczne podziękowania dla wszystkich uczestników za wspólnie spędzony czas. Fajnie było poznać Was osobiście :) Mimo, że pogoda nie rozpieszczała atmosfera i tak była super :)))) Szczególne podziękowania dla Obisa, który mimo deszczu zamiast najkrótszą drogą ewakuować się do Poznania, pojechał naokoło aby odprowadzić mnie do domu :) Podziękowania również dla Jurka, przede wszystkim za chęć pomocy w dniu następnym :) Będę się powtarzać, ale... o takich przyjaciół jak Jurek warto i trzeba dbać :)

Zaliczone gminy (3): Grodzisk Wielkopolski, Kuślin, Lwówek.



Dane wyjazdu:
167.23 km 0.00 km teren
08:00 h 20.90 km/h:
Maks. pr.:44.48 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:667 m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Na czołgu do Okonka.

Sobota, 20 lutego 2016 · dodano: 20.02.2016 | Komentarze 6

Miała być kawa i ciacho w Toruniu a wyszedł Okonek solo...
cd. zaś potem.
Kategoria 150-200 km


Dane wyjazdu:
182.30 km 0.00 km teren
07:24 h 24.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:929 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Inowrocław.

Sobota, 14 listopada 2015 · dodano: 15.11.2015 | Komentarze 2

Kategoria 150-200 km, Szosa


Dane wyjazdu:
195.77 km 0.00 km teren
09:25 h 20.79 km/h:
Maks. pr.:46.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1152 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Po zachodniopomorskie gminy.

Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 26.10.2015 | Komentarze 16

Zmarnowałam całą sobotę (na własne życzenie) więc nie było mowy, żeby zmarnować resztę weekendu. Idę na łatwiznę i trasę ustalam zgodnie z wiatrem. Pobudka o 5 rano, szybko dopakowuję klamoty i raz dwa pędzę na pociąg. Śniadanie wciągam w trasie. W Stargardzie Szczecińskim wysiadam o o 8:51. Muszę się sprężać bo o 17:40 mam powrotny pociąg z Krzyża Wielkopolskiego. Przy okazji testuję nowego GPSa, którego przysłał mi Garmin. Swojego poprzedniego musiałam reklamować. Na szczęście urządzenie działa jak należy, ufff :) Najwyraźniej trafił mi się trefny egzemplarz.
Na początek kieruję się na północ po gminy Stara Dąbrowa i Marianowo uciekając jak najszybciej ze Stargardu. Następnie kierunek Chociwel. Na chwilę wychodzi słońce, ale jest to zbyt krótkotrwałe by uwiecznić na zdjęciu.


W Chociwelu nic ciekawego więc zmykam dalej w kierunku Ińska. 


Niestety wkrótce zaczyna najpierw kropić, potem padać. Deszcz przybiera na sile; za Drawskiem Pomorskim zatrzymuję się więc i szybko ubieram kurtkę przeciwdeszczową, osłonę na kask i worki foliowe na stopy :) Podczas ruszania coś mi strzela w rowerze; ponieważ nie znajduję usterki - śmigam dalej.


Niestety najbardziej urokliwą część trasy tj. odcinek Drawsko Pomorskie - Kalisz Pomorski przez poligon wojskowy pokonuję w deszczu. Jednak nawet on nie jest w stanie popsuć mi humoru i frajdy z jazdy. Jest tam sporo hopek a każdą łykam jak świeżą bułeczkę ;) Z pewnością jeszcze zawitam w te rejony.


Sekundowy postój na dwie fotki robię w Mirosławcu.




Całą dalszą drogę robię już bez postojów śpiesząc się na pociąg. Dziwnie mi się jedzie bo mimo, że z wiatrem, to jednak nijak nie mogę się rozpędzić bardziej niż 22-23 km/h !!! Przelatuję przez Tuczno i Człopę, z której wyjazd krajówką to istny koszmar (5 km zdartej nawierzchni). Dobrze, że chociaż ruch samochodowy niewielki. Krótko cieszę się dobrym asfaltem, szybko bowiem skręcam w DW na Krzyż i koszmar powraca ze zdwojoną siłą. Przez prawie 20 km pokonuję setki łat i dziur. Pędzę przez nie, już po zmroku, ile sił w nogach. Na dworcu melduję się 10 minut po odjeździe pociągu....Fajnie....Czekają mnie ponad 2 godziny na kolejne połączenie. W tym czasie telefonuję sobie tu i tam, oglądam koło i znajduję usterkę - no tak, pękła mi szprycha w tylnym kole...cudownie. Przy okazji naprawiam też tylną lampkę, która od wstrząsów przestała działać. Wbijam się do pobliskiego baru, zamawiam frytki i grzańca. Pani z obsługi pozwala mi wstawić do środka rower, a klientela umila mi czas rozmowami. Szczególne pozdrowienia przesyłam dla Krzysia, dzięki któremu te 2 godziny minęły jak 5 minut ;) Pociąg zawalony jest ludźmi, całą więc drogę podpieram na stojąco kibelek. Jeszcze kilka km ze stacji PKP (notabene pociąg miał 20 minut spóźnienia) i jestem w domku. Tamże siusiu, paciorek i spać :)

Zaliczone gminy (7): Stara Dąbrowa, Marianowo, Chociwel, Drawsko Pomorskie, Mirosławiec, Tuczno, Człopa.
Kategoria 150-200 km, Szosa


Dane wyjazdu:
180.86 km 0.00 km teren
09:00 h 20.10 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:933 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Kostrzyn n. Odrą.

Sobota, 10 października 2015 · dodano: 17.10.2015 | Komentarze 7

Zaplanowałam na dzisiaj wycieczkę z wiatrem, a jak ma być z wiatrem to tylko do Kostrzyna n. Odrą. Pobudka o 5, szybkie pakowanie, kawa, śniadanie i sru na pociąg. W Drawskim Młynie wysiadam o 7:20. Jest cholernie zimno bo tylko pół stopnia na plusie i w tych warunkach mój GPS odmawia współpracy. Nie dość, że nie może znaleźć satelit to jeszcze ekran dotykowy świruje. Nie mogę wczytać śladu ani nawigować, cholera jasna. Pierwsza myśl - olewam. Druga - w końcu w radio zapowiadali, że w ciągu dnia ma być ciepło, są więc nadzieje, że GPS za jakiś czas odżyje, a ja w końcu mam ze sobą papierową mapę, więc źle nie jest. Kieruję się więc w stronę Drawska (co jakiś czas jeszcze zatrzymuję się i ogrzewam GPSa w rękawicy narciarskiej, na chwilę wszystko wraca do normy, ale wystarczy kilka chwil i znowu lipa), a w Drawsku, jak wiadomo, rosną takie oto grzybki ;)


Następnie wlatuję do Drezdenka. GPS nadal nie działa więc trochę kluczę po mieście. Nie ma tego złego jednak bo przy okazji trafiam na ciekawy Park Kultur Świata, w którym stoją rzeźby takie jak Tadż Mahal:


Sfinks:


czy Wieża Eiffla:


Po krótkiej przerwie na sesję zdjęciową ruszam dalej bo zimno jak diabli. Po drodze szybki rzut oka na Noteć.


Zaczyna się ocieplać, GPS działa więc już na spokojnie kieruję się na Santok. Z Santoka do Gorzowa Wielkopolskiego jadę boczną drogą wzdłuż Warty. Widoki mam więc przepiękne:






W Gorzowie krótki postój. Czas na popas i rozodziewki, tym bardziej, że czeka mnie piękny podjazd. Dalej przez Baczynę i Tarnów docieram do Barnówka i zamiast do Dębna polecieć krajówką odbijam w boczną drogę. Niestety asfalt szybko się kończy a ja funduję sobie prawie 2 km gruntem przez las. Wyjeżdżam z lasu w Więcławiu, pytam miejscową o dalszą drogę do Dębna a pani mówi, że mam jechać prosto do Mostna, skręcić w prawo i będę mieć piękną drogę do samego miasta. Acha.....wszystko fajnie, ale ta piękna droga to piękny bruk. Czas zaczyna gonić, chcę jeszcze pokręcić się po mieście przed odjazdem pociągu oraz podjechać do Parku Narodowego Ujście Warty a tu takie szopki jak teren i bruk. Jadę więc już bez zbędnych przystanków do celu mej podróży.


Na dworcu kupuję bilet powrotny i jadę zobaczyć twierdzę kostrzyńską.




Pod twierdzą zagaduję się z dwoma Niemcami. Są tutaj na rowerach ale z Berlina, gdzie mieszkają, przyjechali pociągiem bo w jedną stronę mają 60 km a to w ich mniemaniu bardzo daleko :) Po dłuższej rozmowie na tematy okołorowerowe stwierdzają, że jestem "crazy girl"  i obiecują, że za rok przyjadą tutaj w obie strony rowerami :) Trzymam za słowo :) Rozmowa bardzo miła, czas leci szybko i już na wizytę w PN nie mam czasu. Lecę więc na dworzec, funduję sobie zapiekankę i herbatę z cytryną i wbijam do pociągu. Jeszcze tylko przesiadka w Krzyżu Wlkp. i raz dwa jestem w domku.

Zaliczone gminy (9): Stare Kurowo, Zwierzyn, Santok, Gorzów Wielkopolski, Lubiszyn, Witnica, Dębno, Boleszkowice, Kostrzyn n. Odrą.

Kategoria 150-200 km, Szosa


Dane wyjazdu:
151.26 km 0.00 km teren
08:40 h 17.45 km/h:
Maks. pr.:40.36 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1025 m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Iński Park Krajobrazowy.

Sobota, 26 września 2015 · dodano: 11.10.2015 | Komentarze 9

Ostatnią wycieczkę w tym miesiącu zaplanowałam do Ińskiego parku Krajobrazowego. Pobudka już tradycyjnie o 5, kawa, szybkie pakowanie i na pociąg, w którym zajadam śniadanie. Poranek chłodny i mglisty. Wysiadamy w Choszcznie skąd ruszamy w kierunku Dobrzan. Częściowo asfaltem, częściowo terenem.




Przed miejscowością Kozy skręcamy w prawo gdzie zaczyna się niezwykle malownicza wstęga ińska. Kto nie był niech żałuje.






Z Ciemnika kierujemy się na zachód by zrobić niewielkie kółeczko wokół bagien w pobliżu miejscowości Czertyń (czego się nie robi by zaliczyć gminę ;)). A następnie drogą wojewódzką pod wiatr lecimy do Ińska.


Chwila postoju nad jeziorem i sesja z Ińskim raczkiem.


Dalej kierujemy się na północ w kierunku Węgorzyna i zawracamy na Podlipce. Drogi i krajobrazy tamże urokliwe.


Popas zaliczamy nad Jeziorem Ińsko. Fajna, cicha miejscówka, jedynie brzeg jeziora upstrzony psimi odchodami (fuj).


Kręcimy się jeszcze po parku i kierujemy się na Recz.


Do samego Recza docieramy krajówką. Jedzie się całkiem fajnie bo ruch samochodowy niewielki a wiatr wieje w plecy. Mijamy Recz nie tracąc czasu na zbędne postoje i wlatujemy do Choszczna. Tam, już tradycyjnie, papu i ładujemy się do pociągu. W domku melduję się przed 22. Akurat na czas by wypić grzańca :)

Zaliczone gminy (6): Suchań, Dobrzany, Ińsko, Kalisz Pomorski, Węgorzyno, Recz.

Dane wyjazdu:
195.46 km 0.00 km teren
09:11 h 21.28 km/h:
Maks. pr.:45.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:655 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Po gminy z Jurkiem.

Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 30.08.2015 | Komentarze 44

Skromny wypadzik po gminy z Jurkiem. Plany miałam diametralnie inne ale życie niestety weryfikuje nawet te najbardziej misternie układane. Dzwonię z samego rana do Jurka, a z Jurkiem nie ma to tamto - decyzja zawsze zapada szybko. Tak jest i tym razem. Jurek chciał jechać do Drezdenka ale szybko decyduje się potowarzyszyć mi w zbieraniu kolejnych gmin :) Dzięki :) Spotykamy się w Ujściu - ja docieram tu rowerem, On - za pomocą dwóch pociągów a potem swoich dwóch kółek.


Pierwsza gmina zaliczona więc lecimy dalej. W tym czasie Jurek uczy mnie jak jechać na kolarzówce bez trzymania kierownicy. Może kiedyś opanuję tę sztukę, ale nie dziś.


Początkowo nieciekawa krajobrazowo trasa w końcu nabiera kolorów :)


Wszelakie podjazdy Jurek łyka z prędkością światła :)


W końcu docieramy do Budzynia.


Tamże krótki odpoczynek i szybka decyzja - lecimy na pociąg bo jakoś nie mamy ciśnienia na kilometry. Cieszy mnie ten konsensus bo nogi mam ociężałe i źle mi się jedzie. Za dużo tego roweru w tym miesiącu. Jeszcze wysiadka w Obornikach i nieśpiesznym tempem jedziemy do domku.


Dzięki Jurek za wspólne kilometry i rozmowy o życiu :) Było zabawnie, jak zawsze :) 

Zaliczone gminy (6): Ujście, Miasteczko Krajeńskie, Wysoka, Białośliwie, Szamocin, Margonin.

;