Info
Ten blog rowerowy prowadzi starszapani z niewielkiej wsi pod Poznaniem. Z Bajkstatem wykręciłam do tej pory bagatela 59092.11 kilometrów. W terenie bujam się mało i tyle w temacie. Jeżdżę z oszałamiającą prędkością średnią 18.58 km/h i się wcale nie chwalę bo i nie ma czym.Więcej o mnie.
Wykręcone przed BS:
2011: 5009,92 km,
2010: 4070,83 km
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum dokonań Starszej Pani
- 2018, Kwiecień1 - 1
- 2017, Sierpień11 - 1
- 2017, Lipiec7 - 0
- 2017, Czerwiec9 - 4
- 2017, Maj17 - 4
- 2017, Kwiecień16 - 0
- 2017, Marzec16 - 2
- 2017, Luty14 - 1
- 2017, Styczeń9 - 0
- 2016, Grudzień16 - 15
- 2016, Listopad14 - 15
- 2016, Październik8 - 2
- 2016, Wrzesień5 - 11
- 2016, Sierpień12 - 84
- 2016, Lipiec14 - 122
- 2016, Czerwiec11 - 77
- 2016, Maj18 - 121
- 2016, Kwiecień13 - 176
- 2016, Marzec22 - 139
- 2016, Luty18 - 53
- 2016, Styczeń16 - 87
- 2015, Grudzień15 - 68
- 2015, Listopad13 - 66
- 2015, Październik16 - 41
- 2015, Wrzesień16 - 118
- 2015, Sierpień22 - 296
- 2015, Lipiec21 - 86
- 2015, Czerwiec15 - 72
- 2015, Maj19 - 20
- 2015, Kwiecień13 - 43
- 2015, Marzec14 - 78
- 2015, Luty8 - 73
- 2015, Styczeń13 - 188
- 2014, Grudzień5 - 31
- 2014, Listopad10 - 31
- 2014, Październik16 - 88
- 2014, Wrzesień13 - 46
- 2014, Sierpień16 - 18
- 2014, Lipiec22 - 100
- 2014, Czerwiec20 - 143
- 2014, Maj21 - 177
- 2014, Kwiecień12 - 92
- 2014, Marzec15 - 80
- 2014, Luty22 - 115
- 2014, Styczeń19 - 182
- 2013, Grudzień6 - 2
- 2013, Listopad11 - 9
- 2013, Październik13 - 5
- 2013, Wrzesień8 - 0
- 2013, Sierpień23 - 14
- 2013, Lipiec18 - 3
- 2013, Czerwiec16 - 0
- 2013, Maj18 - 13
- 2013, Kwiecień21 - 22
- 2013, Marzec18 - 28
- 2013, Luty17 - 22
- 2013, Styczeń21 - 10
- 2012, Grudzień14 - 9
- 2012, Listopad16 - 0
- 2012, Październik22 - 1
- 2012, Wrzesień17 - 6
- 2012, Sierpień28 - 40
- 2012, Maj13 - 0
- 2012, Kwiecień24 - 0
- 2012, Marzec21 - 0
- 2012, Luty9 - 9
- 2012, Styczeń21 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
W towarzystwie
Dystans całkowity: | 11865.02 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 605:57 |
Średnia prędkość: | 19.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 77.25 km/h |
Suma podjazdów: | 46778 m |
Maks. tętno maksymalne: | 176 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 135 (71 %) |
Suma kalorii: | 33863 kcal |
Liczba aktywności: | 88 |
Średnio na aktywność: | 134.83 km i 7h 07m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
63.69 km
0.00 km teren
04:58 h
12.82 km/h:
Maks. pr.:50.13 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Tlenik
Góry Stołowe z męską obstawą :)
Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 26.05.2014 | Komentarze 13
W miniony weekend pojechałam ze Starszym Panem w Góry Stołowe. Nie mogłam nie zabrać ze sobą Tlenika. Trochę walki musiałam z nim stoczyć, ale baba jak to baba - zawsze postawi na swoim :) Przewodnikiem i Towarzyszem na tej wycieczce był Merlin :)Jeszcze przed spotkaniem zaliczyłam przed jedynym sklepem w Karłowie porządną glebę, stłukłam kolano i nabawiłam się dziury w portkach. A to nie wszystkie odniesione przeze mnie "obrażenia wojenne" tegoż dnia :) Mimo to i mimo niefajnych i bardzo niepewnych prognoz pogodowych banan nie schodził mi z twarzy, aż do samego wieczora, kiedy to musieliśmy się rozstać :(((( Aż mi się łezka w oku zakręciła ;)
Wystartowaliśmy z Karłowa gdzie stacjonowała moja maszyna.
Spod Szczelińca udaliśmy się szlakiem jakiegoś tam koloru przez Pasterskie Łąki do schroniska Pasterka. Nie mogło tegoż dnia zabraknąć różowej koszulki i bluzy ;))))
Na letniaczka - no szok :D - z dedykaNcją dla Morsa ;)))) A było wówczas jakieś plus 15 ce jeno ;)
Mój Przewodnik, Towarzysz i Motywator Podjazdowy :)
Towarzyszyły nam takie piękne okoliczności przyrody:
I takie o:
Na Pasterskich Łąkach:
Uchachani my :)
I nasze tyłki :)
Z Pasterki udaliśmy się o ile pamiętam na Machowski Krzyż i Bożanowski Szpiczak. Dalej z powrotem do Machowskiego Krzyża i na Bożanow. W obliczu zagrożenia deszczem zrezygnowaliśmy z jazdy do Broumova i przycupnęliśmy na jakąś godzinkę w Zastavce. Tamże pogaduchom i śmiechom nie było końca a i czas tenże wykorzystany został na dogłębne oględziny wydającego dziwne odgłosy przedniego koła Tlenika. Niestety czeka mnie serwisowanie, ale co tu się dziwić jak maszyna popylała dotąd po płaskim ;) Dostała terenu i teraz ma :D Się załatwi :)
Z Bożanowa podjechaliśmy nad Zalew Radkowski i skierowaliśmy się do Pasterki. Nie wiem czy gdzieś po drodze była Ameryka czy nie? Nie umiem umiejscowić tegoż w czasoprzestrzeni ;) Merlinku pomocy :)
Zalew Radkowski:
Powrót do Karłowa dał mi nieźle w dupsko (znaczy się nogi) i nie obyło się bez pomocy męskich dłoni ;) Mersi boku :))))
Dystans obejmuje wycieczkę + dojazdy do "budki telefonicznej" w poszukiwaniu zasięgu ;) Zaliczona nowa gmina - Radków, ale nie zaliczanie nowych gmin chodziło :)
To była fantastyczna sobota i świetna wycieczka :) Pogoda nas nie rozpieszczała, było słonko, były deszcze niespokojne, były obślizgłe kamolki i korzonki, były jeszcze 2 gleby w moim wykonaniu (zwalam winę na espedy, bo przecie nie na brak techniki;)))), było smaczne piwko, były dla mnie ciężkie podjazdy i fantastyczne, rekompensujące wylane wszelkie poty zjazdy, było po prostu idealnie :) Tego dnia nie przeszkadzło mi nic....no może poza moimi słabymi udami - ale......zamierzam to zmienić ;)
Dziękuję Ci Merlinku za wspólnie spędzony czas, świetne towarzystwo, super atmosferę, pokazanie pięknych terenów i motywowanie mnie do pokonywania kolejnych podjazdów i w ogóle za wszystko :)))) Mam nadzieję, że niedługo uda nam się znowu pokręcić, w skrytości ducha liczę na znaczną poprawę kondycji, bo o Twoją to nie śmiem się martwić ;) Takiej petardy w nogach to nie widziałam chyba nigdy :)
A pozostałe dni to piesze wycieczki w towarzystwie Starszego Pana:
Dzień 1 to dojazd do Karłowa, a po drodze zwiedzanie m.in. twierdzy w Srebrnej Górze i popołudniowy relaks na łonie natury z widokiem na Szczeliniec Wielki.
oraz rzut okiem na wiadukt, taki o:
I taki też:
Z dedykacją dla Morsa - jak widać potrafię się w pięknych okolicznościach przyrody "mo(C)no" wyletnić ;)
Dzień 2 to wycieczka przez Błędne Skały i Pasterkę na Szczeliniec Wielki.
Błędne Skały:
Pasterka:
Widok ze Szczelińca:
Dzień 4 to leczenie się wodą Marchlewskiego i Śniadeckiego w pijalni wód w Kudowie-Zdroju, zwiedzanie kaplicy Czaszek w Czermnej i wyjazd do czeskiego miasteczka Nachod gdzie mieliśmy okazję rzucić okiem na tamtejszy rynek i zamek. Nie obyło się też bez zakupu trunku złocistego (większość już wydana Sąsiadom w podziękowaniu za pilnowanie domostwa ;)))). Niestety wszystko co dobre za szybko się kończy - czas było wracać do domu, gdzie czekał na mnie dziad spinning ;D
A foty to już miałam wrzucone tylko mi wcięło wpisa przez to komputerowe dziadostwo i musiałam płodzić wszystko od nowa grrrr. Trzeba będzie to kędyś uzupełnić bo teraz to już idę sobie smacznie pochrapać. O ! :)
Kategoria W towarzystwie, 50-100 km, Góry Stołowe
Dane wyjazdu:
140.81 km
0.00 km teren
06:07 h
23.02 km/h:
Maks. pr.:52.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka
Z wizytą w Morsownii :)
Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 30
W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień kiedy to miałam udać się z wizytą do Morsa :) Na samą myśl o spędzeniu kilku godzin tamże przechodził mnie lodowaty dreszcz ;) Trzeba się było więc przyodziać adekwatnie do czekających mnie okoliczności temperaturowych ;)Budzik dzwoni o 5:05, a profilaktycznie nastawiony drugi - 5 minut później. Po "aż" 3,5 godzinach snu wyskakuję z łóżka jak oparzona, co do mnie niepodobne ;) Adrenalina i stres przed "nieznanym" działają lepiej niż kawa ;)
Wschód słońca na wsi:
Zabieram rower i plecak pełen fatałaszków "zimowych" i o 6:20 czy coś koło tego wychodzę z domu. Po 2 km szybkiego marszu po gruntówce docieram do asfaltu. Przyodziewam ocieplacze na stopy i rękawiczki i jestem gotowa do drogi. Cel - stacja PKP w Buku.
Lecę naokrętkę, dobrym tempem (ok. 26 km/h, a w porywach nawet i więcej) przez Rokietnicę do Mrowina, a stamtąd przez Kokoszczyn do Jankowic. Skręcam w nieznane na Ceradz Kościelny gdzie, co dziwne, nie mogę się połapać czy skręcić w prawo czy nie. Na szczęście z pomocą przychodzą mi strażacy z OSP Ceradz K., którzy ocho(tni)czo tłumaczą mi jak jechać dalej. Dziękuję uprzejmie za wskazówki i bezproblemowo docieram do Brzozy. Tamże skręcam na Niepruszewo i wojewódzką docieram do Buku. Na dworcu jestem 25 minut przed czasem - wystarczająco, żeby zdążyć zmarznąć ;)
Na dworcu kolejowym w Buku:
Spotykamy się w Zielonej Górze. Gospodarz uprzejmie oprowadza mnie po okolicy po czym udajemy się do Morsownii, wcześniej, nie do końca wnikliwie, studiując rozkład jazdy PKP ;)
Jedzie się wspaniale :) Ja - Mistrzyni Terenów Płaskich, standardowo grzeję tyły na poszczególnych pagórach :D
Mors, zabawia mnie rozmową na tematy wszelakie, opowiadając różne szczegóły i historie dotyczące mijanych parafii i diecezji :))) Kilka epizodów deszczowych nie jest w stanie nam przeszkodzić ;) W trakcie jazdy strzelamy sobie trochę lanserskich fotek :)
Tu Delfina i osławiony Harpagan w wydaniu romantycznym ;)
Mors jak zwykle kombinuje jak umie ;)
Ja nie pozostaję dłużna ;)
O proszę jaki uradowany Mors ;)
Nie wiem gdzie ten Mors jedzie, ale obawiam się, że nie tamtędy droga do jegoż Morsownii ;)
W Żaganiu zastanawiam się czy aby na pewno jadę w dobrym kierunku :) Droga do Morsownii okazuje się prawie prosta, ale upewnić się jak dojechać trza :D
W Morsownii czeka na nas wypasiony catering :) Gospodarz częstuje mnie m.in. piwkiem lubelskim, bo lubuskiego nie było. Ale różnica niewielka, poza tym, lekko schłodzone wedle życzenia, smakuje wyśmienicie :)
Rozmowom na tematy wszelakie nie ma końca. W międzyczasie zostaje mi zaprezentowane Słonisko Kolisko oraz jazda pokazowa :D
Gospodarz dumnie prezentuje swoje 36-calowe bydlę :)
Mors na łatwiznę nie idzie i w trakcie jazdy pokazowej, żeby nie tracić drogocennego czasu, sprawdza w internetach rozkład pociągów :D
Filmik to myślę, że Mors wrzuci bo ja nie ogarniam tematu ;)
Otrzymuję od Morsa małą niespodziankę, którą po lekkich kombinacjach zaczepiam pod siodełkiem (fota robiona już w domku).
Niestety czas leci nieubłaganie i czas się rozstać :( W stresie i z przebojami docieram do Zielonej Góry (detale pomijam bo dużo by pisać;)) i w ostatniej sekundzie wskakuję do pociągu. Wysiadam w Buku o 19:08. Z tamże już jeno 42 km do domku. Ostatni kilometr przemierzam sprintem z rowerem w dłoni ;)
To była fantastyczna wycieczka :))) Zostałam ugoszczona po królewsku :))) Żałuję wielce, że nie było więcej czasu na opowieści dziwnej treści ;) Z niecierpliwością oczekuję na tzw. rewizytę :))) Bardzo dziękuję za gościnę :))).
Relację Morsowego można znaleźć -> tamże :)
PS. Poproszę o spis parafii przez jakie przejeżdzaliśmy ;)
Kategoria 100-150 km, Szosa, W towarzystwie
Dane wyjazdu:
203.46 km
0.00 km teren
07:58 h
25.54 km/h:
Maks. pr.:48.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka
Pierwsza w życiu dwusetka z Kotem :)
Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 29.03.2014 | Komentarze 22
Jakiś miesiąc temu odzywam się do Kota z pytankiem o wspólną babską seteczkę na szosie. Ku mojej uciesze propozycja spotyka się z entuzjazmem :) Szybka wymiana wiadomości i ustalamy termin na dzisiaj, przy czym w przededniu wycieczki sugeruję nieskromnie zrobienie dwusetki. Nie muszę pisać dwa razy - propozycja pada na podatny grunt :) Nie wiem w co się pakuję, ale pakuję się ochoczo :D Doczekać się nie mogę i piszę, że plany popsuć nam może jedynie pogoda. Niestety w czwartek zaczyna atakować mnie choróbsko i trasa staje pod znakiem zapytania. Wczoraj odpuszczam rower i kuruję się wszystkim co mam. Sposoby domowe + chemia z apteki dają radę i mimo przespanych jedynie 5 godzinach snu, przed 6 rano daję znać Kotu, że jadę.Kot przyjeżdża do mnie autem ze swoją maszyną, szybka obczajka mojego sprzętu i dowiaduję się, że mam niedopompowane opony. Blech. Próbuję dopompować przednie koło ręczną pompką ale szybko daję sobie spokój. Szybkie przepakowanko i lecimy.
Na pierwszy ogień idzie Objezierze - Kot zapodaje dobre tempo ok. 28 km/h i to pod wiatr. Siedzę Kotu na ogonie i staram się naśladować kocie ruchy ;) (czyt. ostro kręcić). Śmigamy do Obornik i dalej prościutko w kierunku Obrzycka. Rzucam hasło "w prawo na Połajewo" i lecimy.
Kot daje czadu, a ja udaję, że daję czadu ;)
Pierwszy postój na uzupełnienie kalorii tamże.
Zawczasu proponuję Czarnków i dwa razy powtarzać nie muszę ;) Lecimy rzadko uczęszczanymi asfaltami i docieramy do drogi wojewódzkiej 182. Szybki i fantastyczny zjazd i już jesteśmy w Czarnkowie. Rzut okiem na mapę i lecimy z powrotem do Połajewa. Na liczniku jakieś 90 km, ale podjazd z Czarnkowa mnie wykończa. Śmigamy dalej po płaskim, przekraczam magiczną stówkę i w końcu nogi zaczynają podawać jak należy :) Tak to mogę jechać i ze 300 ;) Z Połajewa lecimy do Obrzycka, po drodze mijając w Puszczy Noteckiej dwóch gości na góralach (jak z BSa to pozdrawiam raz jeszcze z tego miejsca :D) na popasie. Kulturalnie się witamy i lecimy dalej. Chwila moment i nas wyprzedzają !!! Rzucam szybko " Nosz kurde. Nie może być. Dawaj Kot dawaj" i dajemy ostro do przodu zostawiając ich daleko w tyle ;) Docieramy do Obrzycka, zaliczamy Jaryszewo i w drodze powrotnej robimy pamiątkowe zdjęcie na moście przez Wartę :).
Kot robi foto Obrzycka, a ja foto Kotu ;)
Powrót do Obornik lajtowy, ale podjazd do Objezierza jak zwykle katuje mi uda. Na górze zadowolony Kot cyka mi fotę ;D Z Objezierza lecimy przez Zielątkowo i Sobotę do Rokietnicy i znowu ostatnie dwa podjazdy dają mi ostro popalić. No ja nie wiem co z tymi moimi udami nie tak. Na płaskim to przejadę 3 razy tyle, a tu byle podjazd i dupa :D Za Żydowem sesja zdjęciowa w promieniach zachodzącego słońca i docieramy do domku :)
Dzwonię do mamy i słyszę w słuchawce, że "już całkiem odurniałam na stare lata" i parę innych epitetów pod moim adresem :D:D:D.
Muszę oficjalnie podziękować Kotu za wspólnie spędzoną sobotę. Było superaśnie i to mało powiedziane. Bez Ciebie w życiu bym nie dała rady tyle przejechać :) Mam nadzieję, że uda nam się powtórzyć podobny (lub większy dystans) w niedługim czasie :)
Trasa:
domek - Objezierze - Oborniki - Zielona Góra - Tarnówko - Boruszyn - Krosin - Połajewo - Krosinek - Młynkowo - Jędrzejewo - Prusinowo - Śmieszkowo - Dębe - Czarnków - Śmieszkowo - Jędrzejewo - Młynkowo - Połajewo - Boruszyn - Zielona Góra - Obrzycko - Jaryszewo - Obrzycko - Oborniki - Objezierze - Kowalewko - Wargowo - Zielątkowo - Golęczewo - Sobota - Rokietnica - domek.
Zaliczone gminy: Szamotuły, Oborniki, Obrzycko, Połajewo [nowa], Lubasz [nowa], Czarnków [nowa], Suchy Las, Rokietnica.
A teraz, jak to się mówi, siusiu, paciorek i spać :)
Więcej fotek potem, jak mi Kot dostarczy :)
Kategoria Nie ma lipy we wsi, Szosa, 200-250 km, W towarzystwie
Dane wyjazdu:
35.46 km
0.00 km teren
02:02 h
17.44 km/h:
Maks. pr.:31.09 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia
Ze Starszym Panem po okolicy.
Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 22.03.2014 | Komentarze 2
Pojechaliśmy ze Starszym Panem testować jego rowerek po ostatnich naprawach. Już na wstępie mieliśmy godzinę opóźnienia bo ktoś oczywiście zaspał i to nie byłam ja ;P Więcej było stawania niż kręcenia ale nie marudziłam :PNiestety po 30 km rowerek Starszego Pana znowu zdechł, więc to by było na tyle ze wspólnego kręcenia, przynajmniej na jakiś czas....
Kategoria Nie ma lipy we wsi, W towarzystwie, 0-50 km
Dane wyjazdu:
74.18 km
0.00 km teren
04:26 h
16.73 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
StarszejPani rowerowy debiut w górach - z wizytą u Lei :)
Piątek, 7 lutego 2014 · dodano: 10.02.2014 | Komentarze 15
Co to był za weekend to brak mi słów. Jeszcze jestem pod wpływem emocji, adrenaliny i endorfinek :)Jakiś czas temu zostałam zaproszona w dolnośląskie celem odwiedzin i zaznania uroków jazdy rowerem po górach. Całość połączona była z okrągłymi urodzinami Szefowej. Odmówić nie mogłam i nie chciałam :) Zostałam ugoszczona po królewsku a i rozrywek dostarczono mi multum :D Głównym punktem programu było oczywiście wznoszenie toastów urodzinowych oraz wspólne kręcenie. Wybór Gospodyni padł na Radunię oraz Jezioro Bystrzyckie, a plan tenże przyjęłam ochoczo :) Co więcej miałam też zaszczyt aby dosiąść Krossowego, za co wdzięcznam wielce :)))
Trasa wiodła urokliwymi miejscami na Przełęcz Tąpadła. Tam rozpoczął się teren i wjazd na Radunię. Kominiarkę założyłam celowo, żeby nie było widać jak puchnę przy pierwszym podjeździe :P Dawałam z siebie wszystko i myślę, że najgorzej ze mną nie było. Cisnęłam ostro i nie dawałam zanadto odjechać Gospodyni, co mi się udawało jeno po płaskim :P
Zjazd dostarczył emocji nie mniejszych niż wjazd. Mając taką Nauczycielkę szybko opanowałam zjazdową technikę sadzania dupska za siodłem :D
Zjechałyśmy żółtym i dalej asfaltem pomknęłyśmy nad Jezioro Bystrzyckie. W planach pierwotnie miałyśmy je objechać, ale silny wiatr, z którym zmagałyśmy się już od kilkunastu chyba kilometrów ostatecznie zmusił nas do ich zmiany. Mimo wszystko na tamę dojechałyśmy uradowane na maksa :D
Przy okazji zaliczyłam 6 nowych gmin: Świdnica, Marcinowice, Sobótka, Łagiewniki, Dzierżoniów, Walim. Ale to nie najważniejsze. Złapałam bakcyla i z niecierpliwością wyczekuję kolejnej wizyty w górach i zaliczenia kolejnych szczytów :)
Jeszcze raz gorąco dziękuję Gospodarzom za gościnę, a samej Szefowej również za trzaskanie mi fot :) no i ten tego....co złego to nie ja :D
Kategoria 50-100 km, W towarzystwie, Masyw Ślęży
Dane wyjazdu:
88.24 km
0.00 km teren
04:56 h
17.89 km/h:
Maks. pr.:34.21 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia
Do Stęszewa spotkać się w końcu z Leą :)
Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 23.08.2013 | Komentarze 5
W zeszłym tygodniu dostaję info, że Lea zamierza nawiedzić Wielkopolskę :). Nie mogło być inaczej, musiałyśmy się spotkać. Po kilku telefonach i wygibasach logistycznych udało mi się pozmieniać plany sobotnie, dzięki czemu mogłam śmigać na spotkanko. Ostateczny wybór padł na Stęszew. Spotkałyśmy się więc tamże.Pobudka o 6 nad ranem, żeby tylko się nie spóźnić. A potem z wiatrem pod włos do Stęszewa, prościutko, bez zbędnego zbaczania z trasy. Chciałam oszczędzać kopyta w razie czego, gdyby nam się zachciało pokręcić trochę po WPNie :P Na Rynek przyjechałam wcześniej niż planowałam, więc miałam sporo czasu aby się konkretnie polansować z rowerem, z mapą, w kasku i bez;) W końcu przyjechała Maluda, juhuuu :). W zasadzie lodów nie trzeba było przełamywać :) Po zakupie napoju złocistego w pobliskim sklepie Zuza, szczycącym się na szyldzie posiadaniem w swoim asortymencie wyrobów lokalnych, udałyśmy się nad jeziorko. Rozmowom nie było końca. Dysputy prowadzone były na tematy różne i różniste. Dyskutowałyśmy o rowerach (rzecz jasna), kto i na czym przyjechał, ile przejechał itd. Szeroko poruszane były tematy damsko-męskie, męsko-damskie i nie tylko. Gadałyśmy o BS, wyjazdach z ekipą z BS vs. samotne wypady. Nie zabrakło i inszych opowieści. A że obie jesteśmy gadułami to i nagadać się przez te 5 godzin nie mogłyśmy. Konieczna jest rewizyta, a i ja mam zamiar pojechać w odwiedziny jeszcze w tym roku na Dolny Śląsk :)
Dzięki wielkie za spotkanie !!! Było czadowo. Bez spiny. Bez musu. Na luzie. Po prostu super :) Z niecierpliwością czekam na następne :)
Trasa: domek – Cerekwica – Mrowino – Kokoszczyn – Góra – Rumianek – Jankowice - Lusówko - Więckowice – Trzcielin – Dopiewo – Stęszew. Powrót tą samą trasą. Zaliczona nowa gmina: Stęszew
Spotkanie z Leą w Stęszewie :)© starszapani
Tak się lansowałyśmy :)© starszapani
Dyskusjom o życiu i nie tylko, nie było końca :)© starszapani
Sesja fotograficzna na Rynku :)© starszapani
Więcej foto zaś potem, gdzieś mi się zapodziały na którymś z komputerów :(
Kategoria 50-100 km, W towarzystwie
Dane wyjazdu:
45.32 km
0.00 km teren
02:51 h
15.90 km/h:
Maks. pr.:38.12 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia
Poranne kółeczko z Barabarą :)
Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0
Trasa: domek – Pamiątkowo – Baborowo – Popowo – Popówko – Urbanie – Chrustowo – Żukowo – Górka – Ślepuchowo – Objezierze – Kowalewko – Wargowo – Zielątkowo – Sępno – Żydowo – domek.Fajna trasa, świetna pogoda, rewelacyjne towarzystwo i dwa, a nawet cztery kółka i można cieszyć się dniem wolnym od pracy :) Barabara powoli nabiera formy, ale mam nadzieję, że już niedługo wyruszymy na dłuższe wycieczki :)
Kategoria 0-50 km, PGR, W towarzystwie
Dane wyjazdu:
41.28 km
0.00 km teren
02:38 h
15.68 km/h:
Maks. pr.:33.36 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia
Nad Jezioro Radzyny z PGR-em :)
Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 20.07.2013 | Komentarze 0
Pierwszy raz w towarzystwie Basi i Tomka w ramach I Rajdu Rowerowego PGR:)Trasa: Domek - Przecław – okolice Przecławka – Pamiątkowo – Baborówko – Szamotuły – Gałowo – Przyborówko – Przyborowo – Jezioro Radzyny – Myszkowo – Witoldzin – Pamiątkowo – Przecław - domek.
Kategoria 0-50 km, PGR, W towarzystwie