Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi starszapani z niewielkiej wsi pod Poznaniem. Z Bajkstatem wykręciłam do tej pory bagatela 59092.11 kilometrów. W terenie bujam się mało i tyle w temacie. Jeżdżę z oszałamiającą prędkością średnią 18.58 km/h i się wcale nie chwalę bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykręcone przed BS:
2011: 5009,92 km,
2010: 4070,83 km
rainbow toursStatystyki zbiorcze na stronę
mapa olkuszaPogoda w Polsce na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy starszapani.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

100-150 km

Dystans całkowity:8204.24 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:404:10
Średnia prędkość:19.70 km/h
Maksymalna prędkość:77.25 km/h
Suma podjazdów:29274 m
Suma kalorii:8637 kcal
Liczba aktywności:69
Średnio na aktywność:118.90 km i 6h 01m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
105.37 km 0.00 km teren
05:01 h 21.00 km/h:
Maks. pr.:45.50 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:501 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Przedświąteczne Chełmno.

Sobota, 26 marca 2016 · dodano: 26.03.2016 | Komentarze 17

W tych całych przedświątecznych przygotowaniach udało mi się wypertraktować kilka godzin na rower, które wykorzystałam na krótką wycieczkę do Chełmna.

Najpierw krótka wizyta w Dolinie Śmierci.




W Strzelcach wyprzedza mnie jakiś szosowiec, ale gonić go nie zamierzam bo mi się zwyczajnie nie chce. 



Szybko wjeżdżam na teren Nadwiślańskiego Parku Krajobrazowego. 





Wkrótce zaczynają się podjazdy.





I zjazdy.



Trasa wiedzie wzdłuż zachodniego brzegu Wisły.



Bocznymi dróżkami docieram do Kosowa ;)



Wisłę przekraczam w samym Chełmnie.



Akurat o 12 w południe udaje mi się wysłuchać pięknego hejnału.



Chełmno żegna mnie 5% podjazdem.



Do Unisławia jadę drogą wojewódzką po wschodniej stronie Wisły. Droga z przyjemnymi serpentynkami i podjazdami (jeden ma 7%).



Z Unisławia lecę do Ostromecka gdzie obowiązkowo zarządzam postój i sesję fotograficzną w tamtejszym zespole Pałacowo-Parkowym.





W Ostromecku obserwuję pierwsze oznaki wiosny :)





Jeszcze rzut okiem na Stary Fordon i Wisłę.



I to by było na tyle. Dziękuję za uwagę ;)

Zaliczone gminy (7): Osielsko, Dobrcz, Pruszcz, Świecie, Chełmno - teren miejski, Chełmno - obszar wiejski, Unisław.

Kategoria 100-150 km, Szosa


Dane wyjazdu:
101.32 km 0.00 km teren
06:13 h 16.30 km/h:
Maks. pr.:36.06 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Wyprawka kulinarno-slajdowa (1)

Sobota, 30 stycznia 2016 · dodano: 01.02.2016 | Komentarze 17

Od kilku dni z niecierpliwością wyczekiwałam soboty i wyjazdu na wyprawkę kulinarno-slajdową. Jak sama nazwa wskazuje spotkanie miało na celu wspólne gotowanie oraz pokazy zdjęć z wypraw rowerowych. Ponieważ zobowiązałam się do przygotowania szpinaketti (co nie spotkało się, na szczęście, ze sprzeciwem osób trzecich) do sakw załadowałam (prócz zwykłych gratów) co następuje: 1,5 kg makaronu, 1 kg szpinaku, 2 fety, 3 cebule, główkę czosnku, wyciskarkę, przyprawy i tak obładowanym rowerem ruszyłam z poślizgiem w stronę Lubiatówka. Już wcześniej byłam umówiona z Jurkiem, że spotkamy się w trasie i wspólnie trochę pokręcimy. Skoro świt wysyłam Jurkowi smsa, że piździ wiatrem nieziemsko, ale co to dla nas, damy radę.....i z obawą o to czy tak obładowana w ogóle dojadę, w końcu ruszam. Od samego początku jedzie mi się fatalnie. Wieje nieziemsko, sakwy ciążą, prędkość 10-16 km/h.....ogólnie masakra. Na szczęście w Lusówku spotykam Jurka, który, jak na prawdziwego dżentelmena przystało, proponuje wymienić się rowerami ;)



Niestety jego szosa, choć lekka, jest na mnie za duża więc pomysł szybko upada. W końcu Stęszew, pierwsze uzupełnienie płynów i niestety znów w drogę. Jurek stara się jak może osłaniać mnie od wiatru ale na lekkiej kolarzówce co chwilę mi odskakuje więc i tak cały wiatr przyjmuję na siebie. W Witobelu w nadjeżdżającym z naprzeciwka rowerzyście rozpoznajemy Trollkinga. Uffff, jak dobrze, jest przynajmniej pretekst, żeby się zatrzymać i odpocząć ;) 




Miło się gadało i w sumie to bym tam mogła stać i gadać jeszcze z godzinę albo i dwie ;) ale czas naglił więc po chwili ruszamy każdy w swoją stronę. Kierujemy się na Pecnę i Czempiń, wiatr niby trochę z boku chociaż osobiście mam wrażenie, że wieje prosto w twarz.





I znowu krótki postój. Tym razem chowamy się w jakiś betonowych płytach przy drodze, nie wieje, jest ciepło, nie chce się ruszać. Kilometry do Czempinia zdają się nie ubywać, na licznik staram się już nie spoglądać by się nie załamywać. W końcu znowu postój - tym razem chowamy się w przykościelnej szopce :) Jest czas na papu i życiowe pogaduchy :)






Postój przeciągamy do granic niemożliwości. W końcu rozstanie. Jurek wraca po śladach do domu, ja uderzam na Śrem na szczęście z wiatrem w plecy. Jadę jak szalona, na liczniku 3 dychy, łykam kilku rowerzystów jadących na lekko, jednym słowem - nie jest ze mną aż tak źle :D W Śremie przedostatnie zakupy i dociążenie maksymalnie wypchanych sakw (tutaj kupuję piwko). Ostatnie niecałe 14 km z wmordewindem to walka o przetrwanie. Na szczęście przypomina mi się, że nie mam ze sobą oleju do smażenia - jest więc okazja, żeby kolejny raz zatrzymać się w przydrożnym sklepie i przy okazji odsapnąć (tym razem kupuję imbir, olej i pepsi wypychając skawy do granic możliwości). Chwilę gadam z miejscowymi, panią w sklepiku i ruszam na ostatnie kilometry. 



Do Lubiatówka przyjeżdżam wymordowana ale szybki, gorący prysznic szybko stawia mnie na nogi. Dziewczyny już w garach. Zjeżdżają się kolejni wyprawkowicze. Kąpiele, rozmowy, picie, jedzenie, gotowanie i tak w kółko. Z każdą godziną na stół wkraczają kolejne potrawy i kolejne trunki ale jakoś dajemy radę :D



Rozpoczynają się prelekcje (niektóre niezwykle szczegółowe). Wytrzymuję jakoś do 1 w nocy. Biorąc pod uwagę pobudkę o 4:30 to i tak nieźle ;)





Niestety nie posmakowałam wszystkiego więc ograniczę się do opinii tego co wrzuciłam na ruszt:

Pomidorowa Magdy - bomba. Całą drogę powrotną żałowałam, że sobie nie odlałam do termosu :)
Dal Marg - skosztowałam ryżu z warzywami - pyszotka :)
Placki Iwo - obłędne.
Racuchy LajtRoverwki - do porannej kawy jak znalazł :)
Szpinaketti - bez znacznego wkładu Waxa i Średniego w jego powstanie to danie straciłoby sens ;) I nawet Wax się przy tym rozczulił i popłakał ;)
Ciasteczka Magii - czemu się tak szybko rozeszły? Ostały mi się tylko dwa :((((
Hummus w kolorze gipsu francuskiego Martwej - ciekawe doświadczenie językowe dla mego podniebienia :)

Podziękowania dla:

Pani Szefowej (Magfa) - za zgrabną koordynację spotkania :)
Prelegentów (Iwo, Marg, Robert, Wax) - za wyczerpujące (szczególnie Robert) relacje i piękne zdjęcia :)
Waxa i Średniego - za nieocenioną pomoc przy garach - liczę na podobną następnym razem ;)
Średniego - za mleko do kawy, porannego pączusia z serem i marcepanka na drogę powrotną, który w Stęszewie uratował mi życie ;)
Michała - za piwko - obiecuję rewanż ;)
Cinkowi - za śmieszne teksty :)
Magii - za pogaduchy :)
Podjazdy - za prognozy pogody :)
Grupki odjazdowej (Magfa, Podjazdy, Agnieszka, Pączek, Jacun, Wilk), z którą w niedzielę dotarłam do Mosiny.
Wszystkich razem wziętych za wspaniałą atmosferę :)

Bardzo miło mi było spotkać osoby wcześniej już poznane oraz nowe i mam nadzieję - do następnego spotkania.

Serdeczne pozdrowienia kieruję również w stronę Tomka - liczę na wspólny wypadzik nad morze letnią porą. I żeby nie było, lipcia możemy zabrać ze sobą jak będzie grzeczny ;)

Zaliczone gminy (2): Czempiń, Brodnica.

Dane wyjazdu:
100.55 km 0.00 km teren
05:11 h 19.40 km/h:
Maks. pr.:37.06 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Przewietrzyć się.

Niedziela, 10 stycznia 2016 · dodano: 10.01.2016 | Komentarze 12

Musiałam, po prostu musiałam wyjść z domu i się przewietrzyć. I było to najlepsze co mogłam zrobić. Od razu człowiek czuje, że żyje i ochota do życia powraca :)
Do Ostroroga lecę z wiatrem w plecy - jedzie się przyjemnie i nawet osiągam 25 km/h, co na ciężkim rowerze rzadko mi się zdarza. Z Ostroroga kierunek Wronki. Tam, na rondzie, na samym wylocie mija mnie rowerzysta na góralu. Podobnie jak ja jedzie z podgrzewanymi wkładkami. Ma też pogiesy, ale to już dla mnie byłoby za dużo. Pocieszam się więc, że są jeszcze na tym świecie większe zmarzluchy niż ja ;) Wyprzedzam go, siada mi na koło, potem on mnie wyprzedza a ja wiozę mu się na kole. A potem dyskutujemy nad różnymi sposobami ogrzewania sobie rąk i stóp w czasie jazdy:D I gdyby nie to, że się rozjeżdżamy w Obrzycku to pewnie byśmy tak gadali o tym i gadali. Dalej mój ulubiony odcinek do Obornik, na koniec podjazd 11% (wchodzi tak sobie ale jednak wchodzi) i dokrętka kilka km do stówki :)










Dane wyjazdu:
100.40 km 0.00 km teren
04:47 h 20.99 km/h:
Maks. pr.:44.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Świąteczne kółeczko :)

Piątek, 25 grudnia 2015 · dodano: 25.12.2015 | Komentarze 2

Udało mi się wygospodarować kilka godzin na rower, które od razu postanowiłam wykorzystać aby dokręcić do 15 tysięcy. Wyjechałam o 9 na moją standardową trasę do Obrzycka. Kawałek za Obornikami wyprzedza mnie kolarz, pyta dokąd jadę i proponuje, żebym wsiadła mu na koło. Cieszę się niezmiernie bo czeka mnie z 20 km pod wiatr. Długo jednak na tym kole nie wytrzymuję, jedziemy obok siebie i gadamy :D Nawet nie wiem kiedy docieramy do Obrzycka gdzie robimy postój na punkcie z widokiem na Wartę. Postanawiam zmienić swoją trasę i towarzyszyć Gracjanowi do Szamotuł i Obornik. Na wjeździe do miasta spotykamy jeszcze jego kolegów z teamu. Zjeżdżamy w dół, chwilkę rozmawiamy, żegnamy się i wracam do domu. W drodze powrotnej w Objezierzu spotykam jeszcze raz kumpli Gracjana, którzy trenują tutaj podjazdy. Eryk namawia mnie na zrobienie z nimi chociaż raz podjazdu a mnie namawiać specjalnie do takich rzeczy nie trzeba ;) Chłopaki szybko znikają mi z horyzontu - gdy wykańczam podjazd, oni już dawno zjeżdżają w dół :D. Żegnam się z sympatycznymi panami i docieram do domku dokręcając kilka kilometrów do pełnej stówki ;)
Serdeczne podziękowania dla Gracjana za bardzo miłe towarzystwo na trasie :))) 

Dane wyjazdu:
101.84 km 0.00 km teren
05:08 h 19.84 km/h:
Maks. pr.:41.10 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Puszcza Notecka.

Sobota, 12 grudnia 2015 · dodano: 13.12.2015 | Komentarze 5

Kategoria 100-150 km, Szosa


Dane wyjazdu:
107.49 km 0.00 km teren
05:16 h 20.41 km/h:
Maks. pr.:39.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Puszcza Notecka.

Niedziela, 6 grudnia 2015 · dodano: 06.12.2015 | Komentarze 4

Wietrzna powtórka z rozrywki. Słaba jestem jak starsza pani po 90-tce....
Kategoria 100-150 km, Szosa


Dane wyjazdu:
101.82 km 0.00 km teren
05:09 h 19.77 km/h:
Maks. pr.:38.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Puszcza Notecka.

Sobota, 5 grudnia 2015 · dodano: 05.12.2015 | Komentarze 10

Boże jak mnie dzisiaj wiatr zmasakrował. A poza tym prawie cała trasa z bólem żołądka. Masakra nie jazda.
Kategoria 100-150 km, Szosa


Dane wyjazdu:
121.43 km 0.00 km teren
05:24 h 22.49 km/h:
Maks. pr.:38.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Puszcza Notecka.

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 3

Kategoria 100-150 km, Szosa


Dane wyjazdu:
145.83 km 0.00 km teren
06:27 h 22.61 km/h:
Maks. pr.:39.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Puszcza Notecka.

Sobota, 17 października 2015 · dodano: 17.10.2015 | Komentarze 4

Jesień w Puszczy....

Kategoria 100-150 km, Szosa


Dane wyjazdu:
133.96 km 0.00 km teren
08:53 h 15.08 km/h:
Maks. pr.:44.07 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:656 m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Barlinecko-Gorzowski Park Krajobrazowy.

Sobota, 19 września 2015 · dodano: 22.09.2015 | Komentarze 1

Wycieczka z pewnym jegomościem :) Dla odmiany od asfaltu - lasy, chaszcze, chęchy, krzaczory, piachy.....sakwiarsko, rowerem, pieszo i coś w ten lub inny deseń...
Pobudkę zarządzam o 5 rano, akurat w sam razy by zdążyć na poranny pociąg do Dobiegniewa. Jesteśmy tam chwilę po 8. Czuć poranny, jesienny chłód. Przez Dobiegniew jechałam już kilka razy, a to z Kotem, a to sama, zawsze jednak przelotem. Tym razem jadę nad jezioro, dość szybko, by się rozgrzać. Żałuję, że nie wzięłam ze sobą termosu, ojjjj jakby się przydała teraz gorrrrąca herbata !!!


Następny przystanek zarządzamy nad pobliskim jeziorem Osiek.


Trasę układamy po nieasfalcie jak tylko się da. 




Docieramy w końcu do Parku.


Pogoda dopisuje, humory też. Czegóż chcieć więcy?










Park zjeżdżamy wzdłuż i wszerz. Docieramy w końcu do Barlinka - Europejskiej Stolicy Nordic Walking.


Zdjęcie z kijkami jest więc obowiązkowe :)

Z Barlinka ciśniemy już asfaltem przez Pełczyce do Choszczna. Tamże jeszcze wizyta nad jeziorem oraz jedzonko na ciepło. Mamy sporo czasu na zakup biletów na pociąg. W domku jestem po 22, umęczona jazdą po lasach, po piachach, po brukach, ale zadowolona z wycieczki wielce :) Miła to dla mnie odmiana od trzaskania kilometrów na szosie.

Zaliczone gminy (5): Strzelce Krajeńskie, Kłodawa, Nowogródek Pomorski, Barlinek, Pełczyce.

;