Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi starszapani z niewielkiej wsi pod Poznaniem. Z Bajkstatem wykręciłam do tej pory bagatela 59092.11 kilometrów. W terenie bujam się mało i tyle w temacie. Jeżdżę z oszałamiającą prędkością średnią 18.58 km/h i się wcale nie chwalę bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykręcone przed BS:
2011: 5009,92 km,
2010: 4070,83 km
rainbow toursStatystyki zbiorcze na stronę
mapa olkuszaPogoda w Polsce na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy starszapani.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

200-250 km

Dystans całkowity:5307.81 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:235:58
Średnia prędkość:22.49 km/h
Maksymalna prędkość:57.40 km/h
Suma podjazdów:10214 m
Suma kalorii:6116 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:212.31 km i 9h 26m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
200.45 km 0.00 km teren
09:09 h 21.91 km/h:
Maks. pr.:47.80 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:721 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Do Szczecinka.

Sobota, 6 lutego 2016 · dodano: 06.02.2016 | Komentarze 8

Chciałam namówić Jurka na Kłodzko - wyjazd pociągiem i powrót z wiatrem w plecy, ale rzeczony miał w domu imprezę urodzinową a w takich okolicznościach, nie dziwne, musiał odmówić, a i ja nie nalegałam. Nie chciało mi się samej realizować trzysetki z hakiem więc wybrałam dwieście z wiatrem po znanych okolicach do Szczecinka.
Wyjeżdżam o 7 rano tak, żeby spokojnie zdążyć na wcześniejszy pociąg powrotny. Miało być słonecznie ale dzień jest pochmurny, tylko na kilka chwil wychodzi słońce. Jest trochę chłodno więc nie zatrzymuję się ani na zdjęcia ani na odpoczynek. 


Kieruję się na Ostroróg i dalej na Czarnków. Tam krótki postój na fotki z mostu przez Noteć.





Dalej kierunek Trzcianka. Wiatr trochę kręci ale jedzie się ogólnie dobrze do czasu aż zaczyna mnie boleć żołądek. Nie do wytrzymania. Na wylocie z Trzcianki robię postój w parku, rozwalam się na ławce, wyciągam mapę i obmyślam awaryjny zjazd do najbliższej stacji pkp. Po kilku minutach ból na szczęście przechodzi, decyduję się więc jechać dalej, chociaż z duszą na ramieniu. 
Przez Wałcz przelatuję bez przystanku. Jedzie się super, trasa jest pofalowana, w końcu przyjemne hopki (przyjemne bo już dawno znudziło mi się płaskie ;) Na chwilę zatrzymuję się na rozodziewki w lesie.



Kierunek Szwecja i Nadarzyce. Tereny urokliwe, wąski asfalt, po obu stronach las. Gdyby jeszcze wyszło słońce byłoby idealnie.



Ludzi zero, co jakiś czas mija mnie tylko jakiś dżip z żołnierzami. W końcu okolice Bornego Sulinowa i zalewów Nadarzyckich.



Byłam tam w 2014 na przedzimiu z Marzenką. Wtedy dostałyśmy nieźle w kość, dzisiaj temperatury i wiatr były o wiele bardziej sprzyjające więc i okolice wydawały mi się ładniejsze.







Jeszcze samo Borne Sulinowo. Nieco depresyjne....może latem jest tam weselej, tym razem wszystko było jakieś takie smutne. Robię tylko jedno zdjęcie i jazda do Szczecinka.



Do samego Szczecinka docieram krajówką, fajna nawierzchnia, niewielki ruch i hopki. Sprawnie docieram z dużym zapasem czasu na pociąg. Jeszcze wizyta w sklepie po prowiant na drogę powrotną, zakup biletu i wbijam do dworcowej poczekalni, żeby się grubo przyodziać w kurtkę narciarską. Dobrze robię, mimo, że pociąg nowy, to ogrzewanie w środku nie działa. Kurtka ratuje mi życie ;) Jeszcze kilka km ze stacji do domku i tradycyjnie "siusiu, paciorek i spać" :)
Kategoria 200-250 km, Szosa


Dane wyjazdu:
200.50 km 0.00 km teren
09:00 h 22.28 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Po toruńskie pierniczki :)

Sobota, 19 grudnia 2015 · dodano: 20.12.2015 | Komentarze 9

Fotorelacja jutro wieczorem. Teraz warto wykorzystać pogodę i rozkręcić nogę ;)
Kategoria 200-250 km, Szosa


Dane wyjazdu:
220.07 km 0.00 km teren
07:41 h 28.64 km/h:
Maks. pr.:45.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:526 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Z Kotkiem na mleczko łowickie :)

Środa, 11 listopada 2015 · dodano: 11.11.2015 | Komentarze 12

Umówiłam się z Marzenką na szybką trasę z wiatrem do Łowicza. 3 noc z rzędu zarwana więc gdy budzik dzwoni o 5 rano nie wiem nawet jak się nazywam. Ratuję się kawą, szybko pakuję graty do samochodu i pędzę do Swarzędza. Śniadanie jem po drodze. Gdy podjeżdżam na dworzec kolejowy Marzenka już kończy szykowanie roweru. Startujemy ok. 7:20. Marzena od razu zapodaje mocne tempo, jakieś 35 km/h, za mocne jak dla mnie, nawet mimo silnego wiatru. Potrzebuję z pół godziny, żeby się rozkręcić, może ciut dłużej. Lecimy krajówką DK92. Staram się jak mogę usiedzieć na Kocim kole, chociaż nieziemsko chlapie spod kół, co średnio mi odpowiada.
Szybko docieramy do Strzałkowa – miasta „przyjaznego rowerzystom”. Mija nas radiowóz, po chwili zatrzymuje się. Policjant nakazuje nam jechać ścieżką rowerową (która notabene pozostawia wiele do życzenia) i grozi mandatem 300 zł (swoją drogą wg kodeksu drogowego chyba groziło nam tylko 50 na łebka, ale pewności nie mam). Jedziemy kawałek ścieżką i po jakimś czasie wracamy na szosę.


Gdzieś w trasie łapie nas deszcz, ale olewamy zakładanie kurtek przeciwdeszczowych. Zakładamy tylko osłony na kask. Mam nadzieję, że to nie potrwa długo i tak jest w istocie, drugi raz deszcz łapie nas przed Łowiczem. Niestety drogi cały czas mokre, ciągle chlapie spod kół, w pewnym momencie chlapie nawet błotem. Wyglądam jak po jakimś maratonie MTB.
Co jakiś czas Marzena zatrzymuje się, żeby wydmuchać nos, męczy ją rozkręcające się przeziębienie. Mam wówczas czas, żeby nieco zwolnić do 26-27 km/h i trochę odsapnąć ;) Ale gdy tylko mnie dogania nadaje tempo 33-35 km/h. W jednym miejscu ciśniemy nawet 45 km/h i z taką prędkością wyprzedzamy traktor.



Pierwszy postój Pani Kierownik zarządza nieco za Goliną. Pijemy kawę, a ja w kibelku suszę koszulkę. Drugi postój (za Kotem – chyba w Kłodawie) na uzupełnienie płynów. Trzeci zaś za Kutnem, gdyż nieco opadam z sił. Nie jestem w stanie utrzymać 3 dych. Jemy, pijemy i w drogę. Te pół godzinki dobrze mi robi, moce powracają. Nadziwić się nie mogę kondycji Kota, nie czuje żadnego zmęczenia. Co za kobieta :)


Docieramy do Łowicza....

...kupujemy bilety i sztuczną herbatę z automatu. Uskuteczniamy też przebieranki, Marzena ubiera suchą koszulkę, puchówkę i kurtkę, ja – kurtkę narciarską. Połączenie powrotne nie jest najgorsze. Szybko docieramy do Kutna gdzie godzinną przerwę na pociąg do Swarzędza wykorzystujemy fundując sobie w dworcowej kafejce po dużej zapiekance z rukolą i po dzbanku gorącej herbaty. W następnym pociągu dopada nas jakiś gość, bardzo gadatliwy. Gada i gada, ciągle o rowerach, trochę przynudzał, trochę nie. Podjarany Marzenki przełajówką na maksa. W końcu wysiadł a na jego miejsce wsiedli inni podejrzani ludzie. Żeby umilić nam czas czytam na głos rowerowe opowieści z pewnego bloga. Śmiejemy się do rozpuku. Potem chyba Kot przysypia. Wysiadamy w końcu w Swarzędzu. Jeszcze tylko załadować rower do auta i mogę wracać do domku.
Dzięki Marzenka za kolejną fajną wycieczkę :)

Zaliczone gminy (20): Kostrzyn, Nekla, Września, Strzałkowo, Słupca - teren miejski, Słupca - obszar wiejski, Golina, Konin, Krzymów, Kościelec, Koło - teren miejski, Koło - obszar wiejski, Grzegorzew, Kłodawa, Chodów, Krzyżanów, Bedlno, Zduny, Łowicz - obszar wiejski, Łowicz - teren miejski.

Dane wyjazdu:
228.41 km 0.00 km teren
09:52 h 23.15 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:714 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Sielanka.

Sobota, 7 listopada 2015 · dodano: 07.11.2015 | Komentarze 26

Siedzę w fotelu bujanym, robię na drutach i gmeram nogą Kota :D

Wybrałam się na wycieczkę z Marzenką do Laskowic Pomorskich. Po zarwanej nocce ciężko mi się wstaje o 5 nad ranem, ale zbieram się bez marudzenia. Wyjeżdżamy chwilę po 6 gdy na dworze panuje jeszcze szarość. Cieszymy się, że nie pada, ale po kilku kilometrach niestety łapie nas deszczyk. Pierwszy postój więc i pierwsze przebieranki. W przybierającym na sile deszczu jedziemy jakieś 40 km. Okazuje się, że nie tylko kurtka przeciwdeszczowa puściła ale też i worki w butach nie dały rady, przez co jedzie mi się kiepsko. Obie jesteśmy kompletnie przemoczone więc zatrzymujemy się więc w Biedronce (chyba w Ryczywole). Marzenka robi zakupy – słodycze i po dwie pary suchych skarpetek. Robimy niezłe zamieszanie przy kasach, ale najważniejsze, że po tych przebierankach jest nam ciepło i przede wszystkim sucho. Gdy wychodzimy ze sklepu na szczęście już nie pada. Co jakiś czas łapie nas delikatna mżawka ale tragedii nie ma.




Jedzie się całkiem dobrze. Zatrzymujemy się dopiero w Łobżenicy na Orlenie. To ta sama stacja, na której w maju schroniłyśmy się przed deszczem w trasie do Rzeczenicy. Niestety tym razem kaloryfery nie działają więc nie ma za bardzo jak się ugrzać.


Szybko dopadają nas mgły i zaczyna się ściemniać. Jedziemy w zasadzie bez postojów, zatrzymujemy się jedynie na kilka zdjęć.




Po ciemku docieramy do Laskowic Pomorskich, kupujemy bilety na pociąg i wbijamy do przydworcowej mordowni. Trochę śmierdzi rozlanym piwem i papierochami, strach też dotknąć stolika, żeby się do niego nie przykleić. Marzenka zamawia zapiekankę a ja wdaję się w rozmowy z tubylcami. Raz dwa i jesteśmy w pociągu powrotnym do domku.

Dzięki Marzenka za wspólną wycieczkę :) Jak zawsze warunki były wymagające :D

Zaliczone gminy (9): Więcbork, Sępólno Krajeńskie, Kęsowo, Gostycyn, Tuchola, Cekcyn, Śliwice, Osie, Jeżewo.


Dane wyjazdu:
235.39 km 0.00 km teren
10:26 h 22.56 km/h:
Maks. pr.:44.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:651 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Nad morze !

Sobota, 12 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 29

Bez opowieści. Jedno zdjęcie i tylko tyle.

Zaliczone gminy (8): Świdwin - obszar wiejski, Świdwin - teren miejski, Resko, Płoty, Gryfice, Karnice, Rewal, Dziwnów.

Dane wyjazdu:
233.18 km 0.00 km teren
10:43 h 21.76 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Wieczna Zmarzlina się rozodziewa a Morsiątko przegrzewa czyli wizyta w New Salt City ;)

Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 05.06.2015 | Komentarze 9

No w końcu nadeszła ta chwila. Jakoś zebrać się nie mogłam w sobie, ale jak rzekłam tak uczyniłam. Umówiliśmy się z Morsiątkiem w Nowej Soli w dzień Boskiego Ciała. Obydwoje od miesięcy modły wznosiliśmy do wszystkich świętych, żeby pogoda w końcu dopisała i żeby schadzka w końcu się udała ;)

Startuję o 6:30, zdecydowanie za późno, ale cóż zrobić jak w ostatnim czasie nie dane jest mi się wysypiać ;) Umówiłam się więc jadę. Od samego początku rozodziana - jeno długi i krótki rękawek i gacie 3/4. Nawet zawczasu wyciągam misia z butów. O matulu, jaki to był błąd. Na szczęście mam drugą parę skarpet w sakwie, którą zmuszona jestem przywdziać 15 km przed Nowym Tomyślem.



Ceradz Kościelny ala Hasior.

Jedzie się fantastycznie. Drogi wojewódzkie puste, wiatr sprzyjający więc cisnę w stronę Buku. Tam pepsi, siku, smsik i lecę do Nowego Tomyśla. Tamże siku, kanapka, smsik i w te pędy na Wolsztyn.


W Wolsztynie nie wiem gdzie jechać, nie ma znaku na Nową Sól. Gpsa nie posiadam ale daję radę wybrnąć z tej sytuacji. Na stacji Shella widzę towarzystwo pijące piwko. Pytam co i jak i którędy. Jeden przez drugiego pokazują drogę aż w końcu 3 chłopa wsiada na swoje rowery, przeprowadzają przez miasto i wyprowadzają na odpowiednią trasę :) Dobrzy ludzie istnieją :)

Za Wolsztynem, niemiła sytuacja. Wypada mi z rąk ostatnia butelka z piciem i wpada pod nadjeżdżające brum brum. Zostaję więc o suchej paszczy. Kiepska perspektywa bo do New Salt City jeszcze 5 dyszek. Pytam napotkanego za miastem dobrodzieja czy będzie gdzieś na trasie jakiś czynny sklepik (wszak święto i wszystko pozamykane) albo stacja. Kiwa powątpiewająco głową i proponuje nawrotkę. Mieszka 2 km dalej i proponuje wodę. Dziękuję wielce za dobre chęci ale śpieszno mi do Morsa więc lecę dalej bez picia. W Obrze zaczepiam rodzinkę wracającą z procesji z tym samym pytaniem. Generalnie lipa ale oferują mi butelkę wody mineralnej. Ave !!! Idę do ich domku, biorę wodę, dostaję jeszcze kubek soczku na drogę i kłaniam się w pas. Dziękuję i pozdrawiam z tego miejsca :)

Docieram do Konotopu i uzupełniam napitki bo w końcu trafia się jakiś otwarty sklepik a wody z Obry już dawno nie mam.
Z tamże już prosto w objęcia Morsowe, któren wita mnie schłodzonym Lubuskim w okolicach Lipin :) Miodzio :)

Jest Lubuskie?


Jest Lubuskie, jest i Mors :D

Są też i prezenty i dobra kaloria ;D


Po uroczystym "obiedzie" atakujemy New Salt City.




Jest też dedykacja dla Kota :)


Jest i Wieczna Zmarzlina na resztkach lodu ;) Widok niecodzienny :P


W sumie było fajno ale krótko. A wszystko przez rzeczonego Morsa, któren śpieszył się sypać kwiatki w kościele ;P Cóż było począć jak nie śmignąć przez Kożuchów do Zielonej Góry na pociąg. Wszystko pięknie ładnie, pogoda dopisuje, nogi zapodają, ale do pociągu mam 25 minut i do pokonania 16 km. Nie da rady. Odpuszczam i w sumie dobrze, bo na koniec czeka mnie rarytas w postaci przepięknego podjazdu. A potem co? Kolejny pociąg, przesiadka i wysiadka w Buku. Swoją drogą to skandal, żeby pociągi były klimatyzowane !!! Marznę na potęgę a przywdziewam wszystko co mam w sakwie. Już nawet w kibelku było cieplej. Z Buku jeszcze 40 kilosków i ok. 23 jestem w domku :)
Dziękuję za uwagę :)
A Morsowi za długopis :) Wie skubany jak mi sprawić frajdę :)



Dane wyjazdu:
234.22 km 0.00 km teren
10:57 h 21.39 km/h:
Maks. pr.:46.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Rzewnica z Marzenką.

Piątek, 15 maja 2015 · dodano: 20.05.2015 | Komentarze 4

Kilka fotek. Słowo pisane będzie jak mi się pomysł jakiś urodzi ;)






Dzięki Marzenka za czadowy wypad :)


Dane wyjazdu:
213.16 km 0.00 km teren
09:59 h 21.35 km/h:
Maks. pr.:51.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Wolsztyn - Zbąszyń - Babimost.

Sobota, 25 kwietnia 2015 · dodano: 12.05.2015 | Komentarze 3


W drodze do Wolsztyna.


W końcu na letniaczka :) Z dedykacją dla Morsiątka ;)))


Wolsztyn.


Wolsztyn.


Tym razem dedykacja dla Remika :)


Zbąszyń.


Ochłodzenie ;) Dedykacja dla Morsiątka, niech się cieszy chłopak ;)


Zbąszynek.


Babimost na horyzoncie.






Kategoria 200-250 km, Szosa


Dane wyjazdu:
227.44 km 0.00 km teren
10:44 h 21.19 km/h:
Maks. pr.:45.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Ze Stargardu Szczecińskiego do chałupy.

Sobota, 18 kwietnia 2015 · dodano: 12.05.2015 | Komentarze 6


W Stargardzie można kupić malucha w sklepie meblowym ;) Fajnie ;)


Dedykacja dla takiego jednego Słodziaka ;)....


....i tych wszystkich spalających na rowerze wyhodowane sadełko ;)


Choszczno.


Postój w celach wiadomych ;)

Ogólnie wypadzik w dechę :)

Kategoria 200-250 km, Szosa


Dane wyjazdu:
202.20 km 0.00 km teren
09:07 h 22.18 km/h:
Maks. pr.:42.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Przedwiośnie z Marzenką :)

Sobota, 28 marca 2015 · dodano: 30.03.2015 | Komentarze 11

Plany planami a życie (znaczy się pogoda) potrafi pokrzyżować nawet te najbardziej misternie układane. Wszystko zapięte praktycznie na ostatni guzik a tu klops - w całej Polsce (a szczególnie tam gdzie miałyśmy się udać) miało padać. Nie w sosie więc nam było moknięcie i dodatkowo zmaganie się z bocznym wiatrem. Piątkowa burza mózgów do późnych godzin wieczornych (wręcz nocnych) zaowocowała drastyczną zmianą trasy. Śmigamy więc pociągiem do Stargardu Szczecińskiego a z tamże na kołach do domku.



Przed "startem ostrym" w Stargardzie Szczecińskim ;)


Dedykacja dla wszystkich "komunikacyjnych" i nie tylko :)

W samym Witkowie trafiamy na zestaw ciekawych "motywów wielkanocnych" ;)




Zgodnie stwierdzamy, iż winno być "milusińskie" ;)


W trasie.

Gdzieś tam nas wytrzęsło, gdzieś były podjazdy, które przeplatały zjazdy i takie tam. Ledwo jestem w stanie spamiętać wszystko. Jedyne co pamiętam to Kota z premedytacją trzaskającego mi kompromitujące zdjęcia na podjazdach :D Za to ja, w odwecie, bezczelnie wiozłam się całą drogę na jej kole ;P Jakoś tam się dogadałyśmy w tej materii a to najważniejsze ;)





Od czasu do czasu wtapiałam się w tłum ;)

Tzw. autodedykacja ;)

W końcu wjeżdżamy do Drezdenka i zaliczamy upragnioną przerwę kawową...


.....i nie tylko bo Kot zaczyna marudzić, że jest głodny jak Wilk ;)


Całą trasę trzaskamy suchym kołem sadystycznie zatrzymując się dla dedykacji dla tych wszystkich, którzy nie mieli tyle szczęścia co my ;)


Po drodze zaliczamy nawet konkretne grzybobranie :)

I dowiadujemy się o istnieniu Parku Grzybowego w Piłce - trzeba będzie i tamże zawitać "którąś razą" ;)

Do domku coraz bliżej....


....a tu takie niespodzianki. Nawet Kot nie wie co robić....




Pokracznie acz skutecznie wydostajemy się na asfalt...


....i z Puszczy Noteckiej też.


Jeszcze kilka machnięć korbą i w końcu upragniony domek :) Uffff... jakoś dałam radę bo o Kota to ja spokojna byłam ;)

Dzięki Marzenko jeszcze raz za wspaniałą wycieczkę i rozmowy o wszem o owem ;) Mam nadzieję, że powtórzymy podobny, lub dłuższy, wypadzik :)

Trasa: Stargard Szczeciński - Witkowo (nie_komunikacyjnie;)) - Choszczno - Bierzwnik - Dobiegniew - Drezdenko - Drawsko - Wieleń - Wronki - Obrzycko - Szamotuły

I relacja Kota -> po kliknięciu tamże.

;