Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi starszapani z niewielkiej wsi pod Poznaniem. Z Bajkstatem wykręciłam do tej pory bagatela 59092.11 kilometrów. W terenie bujam się mało i tyle w temacie. Jeżdżę z oszałamiającą prędkością średnią 18.58 km/h i się wcale nie chwalę bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykręcone przed BS:
2011: 5009,92 km,
2010: 4070,83 km
rainbow toursStatystyki zbiorcze na stronę
mapa olkuszaPogoda w Polsce na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy starszapani.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

50-100 km

Dystans całkowity:5731.27 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:319:31
Średnia prędkość:17.19 km/h
Maksymalna prędkość:66.21 km/h
Suma podjazdów:9062 m
Liczba aktywności:85
Średnio na aktywność:67.43 km i 3h 53m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
59.80 km 0.00 km teren
03:10 h 18.88 km/h:
Maks. pr.:30.80 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Na spotkanie z Eranis i Michussem :)

Niedziela, 20 marca 2016 · dodano: 20.03.2016 | Komentarze 12

Miałam dzisiaj odpuścić jazdę na rowerze ale (cytując klasyka) "wczora z wieczora" dostaję info, że Eranis i Michuss robią dzisiaj trasę ze Szczecina i będą przejeżdżać przez moje okolice. Nie mogłam więc sobie odmówić przyjemności wyjechania im na przeciw. Wyjeżdżam dość późno i powolutku kieruję się w stronę Wronek. Jadę pod silny wiatr, z którym nie chce mi się absolutnie walczyć. Spotykamy się w niewielkiej wsi pod Wronkami. Po wzajemnej wymianie uprzejmości kierujemy się do Szamotuł. Z wiatrem w plecy i w takim towarzystwie od razu jedzie się lepiej :)





W Szamotułach spędzamy miłe chwile w Cafe Marzenie gdzie uzupełniamy stracone kalorie. W ruch idzie herbata, zupa z soczewicy, pierogi i koktajl truskawkowy. Mam nadzieję, że gościom smakowało bo miejsce zostało mi polecone (wcześniej osobiście tam nigdy nie byłam). 



Odprowadzam jeszcze gości na dworzec w Szamotułach po czym w strugach deszczu wracam do domku. 
Bardzo miło było mi gościć Was w moich okolicach i zapraszam ponownie (tym razem z noclegiem i gminobraniem) :))))

Dane wyjazdu:
80.50 km 0.00 km teren
04:20 h 18.58 km/h:
Maks. pr.:39.41 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:250 m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Sobotnie kółeczko.

Sobota, 13 lutego 2016 · dodano: 13.02.2016 | Komentarze 2

Kategoria 50-100 km


Dane wyjazdu:
96.14 km 0.00 km teren
05:28 h 17.59 km/h:
Maks. pr.:34.21 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Wyprawka kulinarno-slajdowa (2)

Niedziela, 31 stycznia 2016 · dodano: 01.02.2016 | Komentarze 0

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Poranna kawa, kanapka, racuchy, pączuś. Wyprawkowicze powoli wstają i uzupełniają stracone poprzedniego wieczoru kalorie. Wszak krzątanina przy garach, talerzach, kubkach i butelkach oraz operowanie sztućcami również wymaga sporego wkładu energii. Pomagam jeszcze ogarnąć pokulinarny chaos, pakuję manatki i z grupką odjazdową (Magfa, Agnieszka, Pączek, Podjazdy, Wilk, Jacek) ruszamy w kierunku Mosiny. Niestety wiatr się obrócił, do tego jest chłodniej niż wczoraj, jednym słowem piździ jak w kieleckim. Jedziemy jednak dość żwawo, po drodze dyskutując na tematy okołorowerowe rzecz jasna.



W grupce jedzie się znacznie łatwiej, można się schować i osłonić nieco od wiatru.



Początkowo obawiałam się czy dam radę utrzymać tempo więc staram się dać z siebie wszystko. O dziwo, nawet mi się to udaje.





Trochę jedziemy, trochę stoimy, coś tam poprawiamy, focimy, drapiemy się ....



I znowu stoimy bo co sobie będziemy tych postojów w taką pogodę żałować ;)



Po podjeździe 11% (wg wieści od Wilka) znowu mamy pretekst do odpoczynku ;)



Niektórzy nawet mają szczęście i znajdują browarka :)



Kręcimy dzielnie dalej.



Jeszcze kilka kilometrów przez las i znowu zarządzamy postój :)



Docieramy do Mosiny. Żegnam się tutaj z grupą, ja jadę na Stęszew, reszta na Poznań. Kolejne kilometry to znowu walka z okropnym wiatrzyskiem. Do Stęszewa jadę centralnie pod wiatr z prędkością 10-14 km/h. Chwila odpoczynku i w drogę. Dalej postój gdzieś w krzakach. Potem jeszcze w Więckowicach w sklepie. Ostatnie kilometry pokonuję  już po zmroku ale na szczęście z wiatrem. W końcu docieram do domku (z pełnym olejem i makaronem w sakwach :D).

Serdeczne dzięki kieruję w stronę całej grupy odjazdowej za sympatyczne towarzystwo w drodze do Mosiny :)



Dane wyjazdu:
57.15 km 0.00 km teren
03:01 h 18.94 km/h:
Maks. pr.:29.11 km/h
Temperatura:-5.3
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Wkoło komina.

Sobota, 23 stycznia 2016 · dodano: 23.01.2016 | Komentarze 11

Strasznie dzisiaj zmarzłam mimo, że jechałam w kurtce narciarskiej. Dość już mam tych mrozów. Z niecierpliwością wyczekuję wiosny, że o letnich upałach nie wspomnę....





Dane wyjazdu:
53.93 km 0.00 km teren
05:19 h 10.14 km/h:
Maks. pr.:32.41 km/h
Temperatura:-9.8
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Tlenik

Zimowa Warmia (2)

Sobota, 16 stycznia 2016 · dodano: 22.01.2016 | Komentarze 14

Dzisiejsza wycieczka zaplanowana była do Łańska w okolice granicy Warmii i Mazur z naciskiem na teren i zero asfaltu. Drogi w dużej części okazały się mocno wyślizgane i oblodzone przez co tempo jazdy było bardzo powolne i asekuracyjne. Widoki mieliśmy przepiękne. Warto było jechać tyle km z domu, żeby pojeździć w tak pięknej scenerii :) 

Startujemy chwilę po 9 i od razu kierujemy się w lasy warmińskie.




Już po dwóch kilometrach czeka nas spacerek po lodowisku. Szybko wskakujemy jednak z powrotem na rowery.







Dalsza wycieczka robi się już rowerowo-piesza. A to potężny lód na drogach (a opony z kolcami spokojnie sobie czekają u Sąsiada w domu) a to śniegu powyżej kostek. Nie sposób czasami jechać a i prowadzić rower bywa ciężko.









W końcu decydujemy się na skrócenie pierwotnej trasy wybierając zielony szlak pieszy. Szlak ten okazuje się w dużej części nieprzejezdny więc ponownie zmuszeni jesteśmy prowadzić rowery. Znaczy się kto prowadzi (ja) ten prowadzi ;)











Wkraczamy do rezerwatu Las Warmiński, a tam na szlaku, pośrodku niczego spotykamy kolegę :) Walczy ze śniegiem podobnie do nas. Chwilę rozmawiamy i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę.



Jestem już cała zamarznięta, ale przy życiu trzyma mnie perspektywa wieczornej sauny ;) Częściowo na rowerze, częściowo pieszo, zaliczając 4 gleby, już mocno po zmroku, docieram do domku :)





Tam, upragniona sauna, siusiu, paciorek i spać ;)

Zaliczone gminy (2): Olsztynek, Purda.



Dane wyjazdu:
61.37 km 0.00 km teren
04:23 h 14.00 km/h:
Maks. pr.:39.24 km/h
Temperatura:-8.6
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Uznam.

Niedziela, 3 stycznia 2016 · dodano: 04.01.2016 | Komentarze 2

Mimo siarczystego mrozu wybraliśmy się dzisiaj z Yoshkami na krótką wycieczkę po wyspie Uznam. Punkt pierwszy to punkt widokowy Zirowberg.










Krótki postój na gorącą herbatkę nad jeziorem przywraca nam krążenie w zmarzniętych dłoniach i stopach ;)





A dalej gdzie jedziemy to już same Yoshki wiedzą, ja kręcę potulnie za przewodnikami i nie marudzę bo nie mam powodu :D




W Benz koniecznie musimy się ugrzać.


W Ahlbeck koniecznie muszę zrobić zdjęcie mola.


Na granicy Yoshko koniecznie musi zrobić zdjęcie starszej ;)


Jest również czas na grupowe selfie :D


A z rana....pakowanko i śmig na prom i PKP. Kilka godzin w pociągu ze szwankującym ogrzewaniem, grzejąc się przez pół drogi w śpiworze, docieram w końcu do swego domostwa :D



Dane wyjazdu:
57.87 km 0.00 km teren
03:45 h 15.43 km/h:
Maks. pr.:44.48 km/h
Temperatura:-5.2
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:395 m
Kalorie: kcal
Rower:Czesia

Sylwestrowo do Świnoujścia :)

Czwartek, 31 grudnia 2015 · dodano: 03.01.2016 | Komentarze 2

Korzystając z ogromnej gościnności moich znajomych Yoshka i Magii udałam się do Świnoujścia celem spędzenia Sylwestra na tamtejszej plaży. Jestem dozgonnie wdzięczna, tym bardziej, że nie miałam jeszcze okazji witać Nowego Roku nad morzem. Z samego rana wsiadam do pociągu i o 11 z minutami jestem w Wolinie Pomorskim. Podróż mija mi bardzo szybko, połowę drogi rozmawiam z konduktorem, który z apetytem zajada moją mufinkę, drugą połowę przesypiam :D Ponieważ Państwo na włościach tego dnia byli zapracowani postanawiam zrobić sobie krótką wycieczkę przez Woliński Park Narodowy, którego za dnia jeszcze nie miałam okazji zwiedzać  ( 3 razy przejeżdżałam już przez ten Park kolarzówką, niestety zawsze po zmroku).


Pogoda dopisuje, mimo, że jest mróz (-5,2C) jedzie się wspaniale :) Fajnie jest mieć czas na fotki, nie śpieszyć się na pociąg, cieszyć oko pięknymi widokami. I nawet butelka szampana w sakwach i 2 pudła muffinek jakoś nie ciążą ;)










Z łatwością odnajduję szlak pieszy prowadzący na latarnię Kikut nieopodal Wisełki, jednak jazda na sam szczyt wzniesienia obładowanym rowerem jest niemożliwa. Ładny singielek staje się coraz bardziej stromy. W końcu zsiadam z roweru starając się za wszelką cenę wepchać rower pod latarnię. Oczywiście odpuszczam :D Tym razem Czesia zdjęcia z latarenką mieć nie będzie ;)





Zbiegam po rower i udaję się drogą wojewódzką w kierunku na Międzyzdroje, po drodze zbaczając jeszcze na klif Gosań. I tym razem Czesia zdjęcia na klifie mieć nie będzie. Nie chce mi się nosić roweru po stromych schodach. 



Na klif wdrapuję się bez roweru.


W końcu docieram do Międzyzdrojów. Mam chwilę czasu by nacieszyć oko widokiem morza :)









Krajówką z wygodnym, szerokim poboczem docieram do Świnoujścia.


Jeszcze tylko przeprawić się promem Bielik na drugą stronę Świny, pokluczyć trochę po mieście i mogę rzucić się w objęcia Yoshków :)


A potem? Zabawa do białego rana, tym bardziej, że szampan w sakwach nie eksplodował ;)




Przy okazji zaliczam ostatnią w tym roku gminę - Świnoujście :)

Serdeczne podziękowania dla Yoshków za przygarnięcie mojej skromnej osoby w swoje progi. Było fantastycznie. Z niecierpliwością wyczekuję rewizyty :)


Dane wyjazdu:
50.64 km 0.00 km teren
02:20 h 21.70 km/h:
Maks. pr.:39.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Niedzielne kółeczko.

Niedziela, 20 grudnia 2015 · dodano: 20.12.2015 | Komentarze 0

Kategoria 50-100 km, Szosa


Dane wyjazdu:
75.86 km 0.00 km teren
03:40 h 20.69 km/h:
Maks. pr.:42.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:207 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Koniec sielanki.

Niedziela, 8 listopada 2015 · dodano: 08.11.2015 | Komentarze 0

Koniec sielanki, Kot się zbuntował czyli wietrzna rzeźnia.

Zrobiłyśmy z Marzenką małe kółeczko po okolicy. Niewiele km co prawda, ale wiatr nas porządnie w trasie wytarmosił. Marzenkę bardziej bo siedziałam jej tradycyjnie na kole.
Najpierw kierujemy się do Obornik gdzie w kawiarence robimy postój na kawę i porządne ciacho.

Później przez Oborniki pod wiatr do Obrzycka z jednym postojem na punkcie widokowym z widokiem na Wartę.




Po 25 km docieramy do Obrzycka. Tutaj obowiązkowo fotka.


Odbijamy w stronę Ostroroga i w końcu z wiatrem lecimy do domku. W końcu koniec tej rzeźni :)


No i tyle z opowieści.

Dane wyjazdu:
53.83 km 0.00 km teren
05:16 h 10.22 km/h:
Maks. pr.:57.29 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1277 m
Kalorie: kcal
Rower:Tlenik

Przysłop pod Baranią Górą.

Niedziela, 9 sierpnia 2015 · dodano: 30.08.2015 | Komentarze 21

Dzisiejsza trasa pierwotnie miała prowadzić na Baranią Górę, drugi pod względem wysokości szczyt Beskidu Śląskiego. Wstaję raniutko, póki na dworze panuje lekki chłodek i jadę na przełęcz Salmopolską. Jedzie mi się dość ciężko ale po 50 minutach melduję się na przełęczy. Nie rozsiadam się tylko kieruję od razu żółtym szlakiem w poprzek zbocza.








Wkrótce odbijam ze szlaku a przyjemny szuterek zamienia się w drogę usianą kamlotami, po której nie sposób jechać.


Wprowadzanie roweru jest wykańczające.


Po godzinie wnoszenia roweru szczytu nie widać. Decyduję się zejść do poprzednio wytyczonej trasy i dojechać chociaż do schroniska na Przysłopie i tam zdecydować co dalej ze sobą począć.


W trakcie odpoczynku obserwuję kilku rowerzystów chcących sforsować czerwony szlak pieszy prowadzący na Baranią Górę. Żadnemu się to jednak nie udaje.


Jest już dość późno a chodzenia z rowerem po kamlotach mam już serdecznie dość. Zjeżdżam więc do Wisły przez Czarne serwując sobie na deser drugi tego dnia podjazd na Salmopol.






Ciężki to był dzień, dodatkowo zakończony niedosytem. Trzeba będzie powrócić w te strony i zaliczyć tego pagóra :)


;