Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi starszapani z niewielkiej wsi pod Poznaniem. Z Bajkstatem wykręciłam do tej pory bagatela 59092.11 kilometrów. W terenie bujam się mało i tyle w temacie. Jeżdżę z oszałamiającą prędkością średnią 18.58 km/h i się wcale nie chwalę bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykręcone przed BS:
2011: 5009,92 km,
2010: 4070,83 km
rainbow toursStatystyki zbiorcze na stronę
mapa olkuszaPogoda w Polsce na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy starszapani.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
105.07 km 0.00 km teren
05:52 h 17.91 km/h:
Maks. pr.:61.19 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:720 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

LOVEly sLOVEnia - dzień 6.

Czwartek, 4 sierpnia 2016 · dodano: 13.08.2016 | Komentarze 6

Dzień zaczynam jak zwykle o 6 nad ranem. Z każdym dniem coraz ciężej jest mi się wygrzebać ze śpiwora. Na szczęście moja mini kuchenka działa więc od razu mogę przystąpić do serwowania sobie kawki :) Zwijamy się chwilę po 8. Pogoda znowu dopisuje, rzekłabym, że nawet za bardzo. Na początek mamy długi zjazd więc już tradycyjnie żegnam się z Marzenką i umawiam się z nią, że mnie dopadnie na pierwszym podjeździe. Długo na nią czekać - jak zawsze - nie muszę ;) Pierwszy pagór daje mi mocno w kość. Jest dość stromo, zaczyna się niezły upał a droga wije się po nasłonecznionej stronie zbocza przez co czuję się dosłownie jak na patelni. Ze wzniesienia roztacza się wspaniały widok na dolinę, który rekompensuje mi wylane hektolitry potu ;)



Tutaj też zaczynają się tereny rolnicze - wszędzie rośnie kukurydza ale też mijamy sporo winnic. Trochę zaczyna mi się dłużyć droga, nawet muzyka mi nie pomaga. Powoli kończy nam się też picie a w mijanych wioskach (których notabene i tak było na trasie jak na lekarstwo) nie ma ani sklepu ani knajpy. Po drodze podjeżdżamy jeszcze pod Dworek Statenberg z nadzieją, że będzie tam czynna restauracja, w której uzupełnimy płyny, ale niestety możemy jedynie pocałować klamkę.



Zniesmaczone tym faktem po chwili odpoczynku udajemy się w dalszą drogę by w końcu zatrzymać się w małej wiosce Pecke. W miejscowym barze serwuję sobie colę (Pepsi w tym kraju jest na wagę złota) a barman uzupełnia mi bidony wodą z lodem :) Prawdziwy z niego dżentelmen ;) Cola stawia mnie na nogi i znowu zaczyna mi się dobrze jechać. Na krótką chwilę zatrzymujemy się w Ptujskiej Gorze, niewielkiej miejscowości, której najcenniejszym zabytkiem jest gotycki Kościół Marii Dziewicy, usytuowany na szczycie malowniczego wzgórza. Stąd mamy już rzut beretem do pierwszego z dwóch głównych celów dzisiejszego odcinka - miasta Ptuj.



Ptuj to niewielkie, bo liczące sobie około 20 tysięcy mieszkańców miasteczko a jego główną atrakcją jest urokliwa starówka oraz zamek. Tutaj robimy przerwę na pizzę. Objadamy się jak prawdziwe głodomory przez co na tym upale dostajemy konkretnej zmuły. Po zwiedzeniu zamku, na wylocie z miasta, ładujemy się więc do klimatyzowanego marketu, z którego za nic w świecie nie chce nam się wychodzić. Nic dziwnego. W markecie jest ok. 20C, na zewnątrz prawie drugie tyle. Nawet lokalny Redbull mi nie pomaga. Ruszamy by po kolejnych 10 km znowu zrobić krótki postój na odpoczynek na stacji paliw, gdzie fundujemy sobie colę, dzięki której szybko odżywam :) W końcu na horyzoncie upragniony Maribor i druga główna atrakcja tego dnia.



Maribor to drugie pod względem wielkości miasto Słowenii, położone nad rzeką Drawą, z niezwykle piękną starówką. Zwiedzamy szybko miasto, kręcimy się jeszcze przy zamku, robimy zakupy i zwijamy się w poszukiwaniu miejscówki na nocleg. Dzisiaj śpimy przy głównej, hałaśliwej drodze ale dobrze schowane w polu kukurydzy ;)

Zdjęcia

Trasa:


cdn.


Komentarze
lipciu71
| 13:00 środa, 17 sierpnia 2016 | linkuj Noc w kukurydzy, czyli "Buszujący w zbożu" part two ;-)?
starszapani
| 18:59 wtorek, 16 sierpnia 2016 | linkuj Hehe, a no miałam za swoje :D
Nie tylko cola ale i RedBull dodaje skrzydeł ;)
Dziękuję :)
Trollking
| 19:34 niedziela, 14 sierpnia 2016 | linkuj Z tego co pamiętam zawsze chwaliłaś sobie lato i jego temperatury. No to masz za swoje ;)

Nie wiem co za cholerstwo dodają do coli, ale faktycznie - to ścierwo stawia na nogi zadziwiająco skutecznie.

Brawo za kolejne pięknie wykonanie zadanie w nieogarniętym planie. Genialnie!
Jurek57
| 05:33 niedziela, 14 sierpnia 2016 | linkuj "Strach (kukurydza) na wielkie oczy" ... :-)
starszapani
| 19:03 sobota, 13 sierpnia 2016 | linkuj Nooo, pamiętam te horrory - "Dzieci kukurydzy". Myślisz, że udało mi się zmrużyć oko w tych okolicznościach? ;)
leszczyk
| 19:00 sobota, 13 sierpnia 2016 | linkuj W kukurydzy to bym się bał. Była seria horrorów o kukurydzianych dzieciach...
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!
;