Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi starszapani z niewielkiej wsi pod Poznaniem. Z Bajkstatem wykręciłam do tej pory bagatela 59092.11 kilometrów. W terenie bujam się mało i tyle w temacie. Jeżdżę z oszałamiającą prędkością średnią 18.58 km/h i się wcale nie chwalę bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykręcone przed BS:
2011: 5009,92 km,
2010: 4070,83 km
rainbow toursStatystyki zbiorcze na stronę
mapa olkuszaPogoda w Polsce na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy starszapani.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
35.02 km 0.00 km teren
02:03 h 17.08 km/h:
Maks. pr.:54.07 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:313 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

LOVEly sLOVEnia - dzień 1.

Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 09.08.2016 | Komentarze 13

Kiedy Marzena zaproponowała mi w listopadzie wspólny wakacyjny wyjazd na Słowenię długo się wahałam czy jechać. Wszystko ze względu na przewyższenia do pokonania i jazdę po górach z bagażem. Czas płynął szybko i pomysł poszedł w zapomnienie. W styczniu powróciłyśmy do tematu i wtedy to pomyślałam, że co mi tam. Raz się żyje. Najwyżej będę uskuteczniać bike-walking ;) Przez te kilka miesięcy powoli kompletowałam sprzęt - namiot, materacyk i tego typu pierdoły. Na koniec jeszcze kuchenka, test sprzętu na wyjeździe na Zlot Czarownic i można jechać.

Na szczęście urlop tak zaplanowałam, że dzień wyjazdu miałam już wolny więc na spokojnie mogłam wszystko przygotować. Jedynie ze spaniem miałam problem - tak jakoś wyszło, że spałam tylko godzinę. Z domu do Poznania, gdzie spotykam się na dworcu z Marzenką, wyruszam o 2 w nocy. Po 3 mamy pociąg do Warszawy. Jedziemy bez biletów na rowery ale bez problemu udaje nam się je zakupić u konduktora. Po 7 wysiadamy na stacji Warszawa Zachodnia skąd na lotnisko dostajemy się kolejką. Zaczynam odczuwać te prawie 20 kg bagażu. Rower jest ciężki i nieźle można się było umordować taszcząc go po schodach.



Kartony na rower i folię stretch otrzymujemy od kolegi Marzeny - Blondasa (serdeczne dzięki za pomoc !!!). Pakowanie klamotów zajmuje nam dobre 1,5h ale na szczęście wszystko idzie gładko jak po maśle. Przed wyjazdem miałyśmy jeszcze sporo kombinacji z biletami lotniczymi (długa historia), ale obsługa na lotnisku okazuje się całkiem ogarnięta. Bez problemów nadajemy bagaże a przez 50 minutowe opóźnienie lotu mamy jeszcze chwilę czasu na zrelaksowanie się przed podróżą.



Na Słowenii lądujemy ok. 14. Szybko odbieramy bagaże i składamy rowery. Tam poznajemy dwóch miłych chłopaków - pracowników lotniska, którzy bardzo chętnie pomagają nam napompować koła w rowerach jak również obiecują zaopiekować się naszymi kartonami na rowery - jak się okazuje po tygodniu - rzeczywiście czekają na nas na lotnisku :) Istnieją jeszcze prawdziwi mężczyźni na tym świecie ;)
Na lotnisku okazuje się, że wyjazd z miasta jest zablokowany ze względu na wizytę Putina ale na szczęście udaje nam się wydostać bez żadnych komplikacji. Na wylocie z miasta wchodzimy jeszcze do Intersportu gdzie kupuję kartusz z gazem a Marzena bukłak do camelbacka. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się jeszcze na stacji benzynowej, żeby uzupełnić paliwo do kuchenki Marzenki i w końcu możemy ruszać na podbój słoweńskich górek :) Pogoda okazuje się fantastyczna, jest niezwykle ciepło i słonecznie a na horyzoncie majaczą szczyty pięknych gór :) Jednym słowem - żyć, nie umierać :)



Po drodze okazuje się, że Marzena ma problemy ze sterami w swoim rowerze. Zatrzymujemy się na poboczu, żeby ogarnąć temat. Najwidoczniej coś poszło nie tak podczas przykręcania zdjętej na czas lotu kierownicy (ja swojej nie zdejmowałam, za to ściągnęłam oba koła, żeby rower wszedł do kartonu i to okazuje się strzałem w 10). Naprawa zaczyna się niestety przeciągać i pierwotny plan zaczyna się ciąć. W końcu, po dwóch godzinach walki ze sprzętem, udaje się opanować sytuację na tyle, że możemy jechać, chociaż dość niepewnie w obawie o stery. Dyskusjom na ten temat nie ma końca, ale jak to baby - dochodzimy do konkretnych wniosków i koncepcji - rano Marzena będzie jeszcze walczyć ze sterami podczas gdy ja będę mogła trochę dłużej pospać.

Miejscówkę, już prawie o zmroku, znajdujemy w okolicy miejscowości Radovljica. Miejsce jest co prawda osłonięte drzewami ale co chwilę musimy siedzieć cicho bo w bliskiej odległości słychać odgłosy przechadzających się ludzi. Nockę mam więc z głowy - stresuję się czy nas ktoś nie napadnie i nie ukradnie nam rowerów. Poza tym chyba słyszę jakieś głosy więc wyobraźnia pracuje na 100% ;) W końcu udaje mi się przymknąć oko ale przez większość nocy śni mi się, że nie śpię.

Pierwsze kilometry, po dość płaskiej okolicy, za nami. Chyba jeszcze nie wiem co mnie czeka do pokonania i to jest fantastyczne uczucie :)

Zdjęcia.

Trasa: 


cdn.


Komentarze
lipciu71
| 12:30 środa, 17 sierpnia 2016 | linkuj Kiedyś myślałem, że to ja mam zwariowane pomysły. Dziewczyny to jednak zweryfikowały ;-). Brawo!!!
starszapani
| 17:33 sobota, 13 sierpnia 2016 | linkuj I cud, że mnie nikt nie zobaczył jak mnie Pan Bóg stworzył gdy brałam kąpiel z bidonu w krzakach :D
Kot
| 18:49 czwartek, 11 sierpnia 2016 | linkuj Miejscówka była fantastyczna, tylu ludzi się tam kręciło... to cud, że nikt nas tam nie naszedł ;))
starszapani
| 20:18 środa, 10 sierpnia 2016 | linkuj Dzięki MLJ :)
Trollking
| 21:50 wtorek, 9 sierpnia 2016 | linkuj Atak z powietrza?? Toż to Blitzkrieg, tylko bez "Krieg" :)
starszapani
| 19:26 wtorek, 9 sierpnia 2016 | linkuj O tak, zaatakowałyśmy z grubej rury ;)
Jurek57
| 19:09 wtorek, 9 sierpnia 2016 | linkuj Pięknie !
Można i tak.
Atak z powietrza! :-)
starszapani
| 13:11 wtorek, 9 sierpnia 2016 | linkuj 1976jazz - polecam szczerze Słowenię. Krajobrazy są tam przepiękne. Szkoda, że posiadam taki marny aparat. Już teraz zachęcam do obejrzenia galerii Marzeny - jak tylko ją popełni :)
Jazz
| 11:49 wtorek, 9 sierpnia 2016 | linkuj Ciekawy kierunek. Chciałbym zajrzeć na Bałkany za rok, więc czekać na kolejne etapy.
starszapani
| 11:40 wtorek, 9 sierpnia 2016 | linkuj Tomek - podobnie jak mnie na widok słoweńskich krajobrazów ;)
Leszczyk - dziękuję. Na razie ogarniam etapami fotki. Trochę czasu mi na to zejdzie ale kompletna relacyjka na pewno powstanie na dniach :)
leszczyk
| 11:23 wtorek, 9 sierpnia 2016 | linkuj Wstępniak niezły, czekam na kolejne rozdziały :-)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!
;