Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi starszapani z niewielkiej wsi pod Poznaniem. Z Bajkstatem wykręciłam do tej pory bagatela 59092.11 kilometrów. W terenie bujam się mało i tyle w temacie. Jeżdżę z oszałamiającą prędkością średnią 18.58 km/h i się wcale nie chwalę bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykręcone przed BS:
2011: 5009,92 km,
2010: 4070,83 km
rainbow toursStatystyki zbiorcze na stronę
mapa olkuszaPogoda w Polsce na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy starszapani.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
210.30 km 0.00 km teren
09:12 h 22.86 km/h:
Maks. pr.:49.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1074 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Z Sopotu do Bydgoszczy z Marzenką :)

Sobota, 9 kwietnia 2016 · dodano: 11.04.2016 | Komentarze 22

Umówiłam się z Marzenką na wycieczkę z Sopotu do Bydgoszczy i w zasadzie cudem ten wyjazd doszedł do skutku. Nastawiam budzik na 4:05 ale zamiast na sobotę ustawiam w telefonie dzień powszedni. Całe szczęście, że telefon mam przy uchu i chwilę po 4 przychodzi mail, który mnie budzi. Szykuję się ekspresowym tempem i lecę pociągiem do Poznania. Tam przesiadka w IC. W komfortowych warunkach docieramy do Sopotu gdzie na dworcu czeka już na nas Magda :)




Najpierw jedziemy na słynny deptak Monciak i molo.













Po sesji fotograficznej udajemy się do Baru Przystań gdzie fundujemy sobie po kawusi i konkretnym kawałku ciacha :)



Na rozmowach czas upływa bardzo szybko. Niestety trzeba się zbierać. Jedziemy jeszcze kawałek w trójkę nadmorską drogą rowerową w kierunku Gdańska. Ładna pogoda to sporo ludzi się tu kręci, zarówno pieszych, rolkarzy i rowerzystów. Aż strach pomyśleć co tu się dzieje w szczycie sezonu.



Żegnamy się Magdą jeszcze w Sopocie i już dalej jedziemy same poinstruowane przez ww. Oczywiście już za chwilę się gubimy ;)



DDRką wlatujemy do Gdańska i udajemy się na Starówkę. Wstyd przyznać ale w Gdańsku jestem chyba pierwszy raz w życiu (jeśli byłam wcześniej to tylko jako mały berbeć ;)). Starówka robi na mnie niesamowite wrażenie i już wiem, że na pewno prędzej czy później zawitam tutaj ponownie.









Wylot z Gdańska mi się dłuży. Jedziemy ścieżkami rowerowymi o dobrej nawierzchni ale często są jakieś rozkopy i trzeba kombinować. Do samego Pruszcza Gdańskiego jest też duży ruch; hałas samochodów wyjątkowo mnie dzisiaj drażni i męczy, abstrahując od tego, że mimo dobrego nastawienia jedzie mi się średnio, żeby nie rzec - kiepsko. Nogi mam jakieś ciężkie i jadę nierówno. Marzenka widzi co się dzieje i dostosowuje tempo jazdy do mnie. Wyrozumiała z niej kobieta :) Dziękuję :)





Następne miasto to Tczew, przez które tylko przelatujemy. Niestety nie udaje nam się zgrać i spotkać z Nefre, do której wysyłam zawczasu prywatną wiadomość. Dziewczyna lansuje się dzisiaj na Green Velo więc trzeba będzie ruszyć tyłek do Tczewa ponownie innym razem ;) Mam nadzieję, że uda się nam w końcu wypić wspólną kawkę :) Za Tczewem ruch na DK91, którą jedziemy (pobocze jest szerokie) uspokaja się. 





Atakujemy Gniew. Miasto to znam jedynie z opowieści mojego kolegi. Pamiętam, że jest tu podobno piękny zamek. Na szczęście z krajówki, którą jedziemy mamy okazję go zobaczyć.



Nasze rowerki wcale się na siebie nie pogniewały i ochoczo pędzą dalej ;)



Za Gniewem robimy postój w restauracji. Na jedzeniu zlatuje nam chyba godzina. Gdy ruszamy na trasę jest już grubo po 17 a na liczniku dopiero 92 km. Trochę mnie to przybija bo o tej godzinie lubię widzieć konkrety. Na szczęście jakoś nagle się ożywiam, nogi zaczynają dobrze kręcić i w końcu możemy jechać z sensowną prędkością :)





Mijamy Świecie i o zmroku wpadamy do Chełmna. Byłam tu ostatnio podczas świąt; tym razem po zmroku miasto (notabene zakochanych) wygląda jeszcze bardziej urokliwie.



Z Chełmna jedziemy boczną drogą do Unisławia i już całkiem po ciemku przez Ostromecko (gdzie pokazuję Marzenie przepięknie podświetlony pałac - kto nie był ma obowiązkowy punkt do zaliczenia. Szczególnie polecam spacer po przypałacowym parku) wlatujemy do Bydgoszczy. Jedziemy główną arterią miasta, która na szczęście o tej porze jest całkiem spokojna. Kto by jednak chciał jechać nią w ciągu dnia ryzykuje życie. Na dworcu meldujemy się z godzinnym zapasem czasu. Dworzec robi na mnie bardzo pozytywne wrażenie, jest tu nowocześnie i z rozmachem. Szkoda tylko, że wszystko pozamykane bo mam ochotę na gorącą herbatę. Ubieram na siebie wszystko co mam i mimo 5 warstw szybko zaczyna mnie telepać. Sposób na to jest prosty - przytulanki z Kotem i kurtka od poznanego podróżnego :D Bo w życiu ważna jest zaradność :) W Poznaniu jesteśmy grubo po 1 w nocy, pada deszcz i jest cholernie zimno. Ale na dworcu czeka na nas Jurek57, który zawozi mnie do domu swoim autem (jak tylko wsiadam grzeje chłopak na całego :D). 

Serdeczne dzięki dla: Marzenki za wspólną trasę, Magdy za spotkanie i babskie ploteczki, Ola za wskazówki dotyczące trasy i Jurka za pomoc w odstawieniu mej osoby na włościa. O takich przyjaciół warto (i trzeba) dbać :))))

Relacja Kota: KLIK

Zaliczone gminy (14): Sopot, Gdańsk, Pruszcz Gdański - teren miejski, Pruszcz Gdański - obszar wiejski, Pszczółki, Tczew - obszar wiejski, Tczew - teren miejski, Subkowy, Pelplin, Gniew, Nowe, Warlubie, Dragacz, Kijewo Królewskie


Komentarze
starszapani
| 05:36 niedziela, 17 kwietnia 2016 | linkuj Jurek - tak czy siak dziękuję :)
Lipciu - małe ale smaczne :) Czasami lepszy niedosyt niż przesyt ;)
Sierra - im większą montuję sakwę tym więcej gratów ze sobą zabieram. Czas zmienić tę tendencję ;) We Fregacie chyba kiedyś piłam kawę ale pewności nie mam...
Remik - zapamiętam, dzięki :)
Eranis - Dakota odmawia współpracy??? Wykrakałam? A co do jazdy to wczoraj dostałam w dupsko od koksów, także tego....
Jurek57
| 20:58 czwartek, 14 kwietnia 2016 | linkuj Eranis !
To że panie tłuką kilometry we "własnym sosie" jesteśmy jeszcze w stanie zdzierżyć. Ale kiszenie ogórasów ... to jest już wojujący feminizm ! :-)
lipciu71
| 20:13 czwartek, 14 kwietnia 2016 | linkuj eranis - my faceci jeszcze kiedyś zabłyśniemy ;-)
rmk
| 09:25 czwartek, 14 kwietnia 2016 | linkuj Jak już kulinaria sie zrobiło to polecam gorąco wizytę w "Śliwka w kompot" na sopockim Monciaku. Pyszne jedzenie, fajny klimat. Sprawdzone w zeszłym roku i cenowo nie zabija ;)
sierra
| 08:32 czwartek, 14 kwietnia 2016 | linkuj Olu, nawet ja nie mam (nie wożę) tyle kosmetyków, a uwierz o zawartości "Mojego Plecaka" kiedyś krążyły legendy... to tak a propos ;)
P.S.
Z tym Sopotem popracowym lepiej mnie nie podpuszczaj... ;)
Hmmm... bar "Przystań", nie bardzo kojarzę... polecam za to wizytę we Fregacie (początek sopockiego mola) lub tę na jego końcu... ale lojalnie uprzedzam, nie jest tanio...
Onegdaj tam jadałem wracając np. z Helu, ale od pewnego czasu jeżdżąc z Ekipą, nie chcę jej narażać na utratę płynności finansowej ;)
Nie ma za co, zasłużyłyście Obie :)
lipciu71
| 20:50 środa, 13 kwietnia 2016 | linkuj Phi takie małe ciacho, to u mnie nie nie zapcha nawet dziury w zębie :)
Jurek57
| 19:33 środa, 13 kwietnia 2016 | linkuj Wiem jak to jest !
Dwie stówy w nogach , człowiek nie wyspany , spocony i brudny ... ?
Jeśli mogę ... korona z głowy mi nie spadnie !
Normalka ... tak mi mówił tata :-)
starszapani
| 17:06 środa, 13 kwietnia 2016 | linkuj Lipciu - dzięki i polecamy się na przyszłość ;) Zdjęcie ciacha w kociej galerii :)
Nefre - dziękuję :) Co się odwlecze to nie uciecze - i moja wizyta w Tczewie (z kawusią rzecz jasna) jak i wspomniany przez Ciebie szlak :)
Michuss - Kot jadła zupę pomidorową z makaronem + pierogi ze szpinakiem i czosnkiem. Ja z kolei zafundowałam sobie tylko ww. pierogi (bez okrasy) + 2 surówki :) W Gdyni byłam raz (w czasach pacholęctwa), podobno dość ciężko jest się wydostać z niej rowerem. Dzięki :) Jurek rzeczywiście pokazał wielką klasę :)
Qba - dasz radę, trzeba tylko trochę więcej pojeździć. Zacznij od weekendowych, regularnych stówek a zobaczysz, że 200 będzie w zasięgu Twoich nóg. Na pierwszy ogień proponuję trasę z wiatrem - mniejsze zmęczenie i mniejsze ryzyko zniechęcenia bólem 4 liter ;)
David - dziękuję przepięknie za komplementy :)
Kot - następny wyjazd będzie super hiper, obiecuję :)))
Csx - dzięki :D
Sierra - pazurki zostały sfotografowane: https://picasaweb.google.com/102656043294773462009/Sopot?feat=directlink#6271870897066943058
Czekam na Twój wypadzik popracowy do Sopotu - polecam posiłek w Barze Przystań :)
A za gratulacje serdecznie dziękuję :)
Remik - w zeszłym roku jechałam już z Marzenką krajówką do Łowicza a i pod koniec tegorocznej trasy do Szczecina leciałam DK3. Jadąc jednak sama kolarzówką staram się wybierać jednak drogi wojewódzkie (no chyba, że wiem, że boczne są asfaltowe). Jest większa szansa, że ruch (a tym samym i hałas) będzie mniejszy. Chociaż z tym też różnie bywa.
MLJ - dziękuję pięknie :)
Pozdrawiam wszystkich komentujących :)
rmk
| 08:35 środa, 13 kwietnia 2016 | linkuj Jaaaaaa, nawet DK-ami już zaczęłaś jeździć. Świat się kończy, zaczyna się kosmos ;D
sierra
| 05:46 środa, 13 kwietnia 2016 | linkuj Wszystko fajnie, tylko gdzie zwykle prezentowane pazurki... ;)
Nawet nie wiem jakim jestem szczęściarzem, że mieszkam tak niedaleko i jakby się mocniej spiąć, to można by to miejsce odwiedzić "po pracy" ;)
Oczywiście GRATULUJĘ :)
P.S.
Potwierdzam, Asia (Nefre) "lansowała" się z Nami na GV.
Kot
| 19:10 wtorek, 12 kwietnia 2016 | linkuj Kolejny świetny wyjazd nam wyszedł :). Super było! Dzięki i do następnego :)
davidbaluch
| 10:14 wtorek, 12 kwietnia 2016 | linkuj No piękne dziewczyny na pięknych rumakach. I ten dystans. Gratulacje.
michuss
| 23:30 poniedziałek, 11 kwietnia 2016 | linkuj Oprócz tego, że brak ciacha to jeszcze brak precyzyjnej wzmianki na temat tego co było na obiad, a jestem tym żywotnie zainteresowany ;)

Gdańsk przepiękny, osobiście wolę jednak przedwojenną Gdynię :)

Gratuluję Wam wyczynu, fajnie, że się tak dobrze zgrywacie w czasie jazdy.

A Jurek - klasa sama w sobie!
Nefre
| 23:17 poniedziałek, 11 kwietnia 2016 | linkuj Gratuluję przejechanej trasy... .bardzo żałuję, że nie spotkałyśmy się na trasie..... ale co się odwlecze to nie uciecze... Piszesz o nadmorskiej trasie rowerowej w Gdańsku - jechać tam podczas sezonu to jest koszmar.....Szkoda, że z Gdańska nie pojechałyście Szlakiem Motławskim.... byłoby do Tczewa spokojniej i trochę Żuław byś zaliczyła.... ale wiem przy takich dystansach to na wszystko nie ma czasu..... Pozdrawiam serdecznie
lipciu71
| 21:47 poniedziałek, 11 kwietnia 2016 | linkuj Nawet jak jednego pięknego dnia przejechał bym tysiąc kilometrów, to WY baby następnego dzionka przejedziecie milion!!! Nie m sprawiedliwości na tym świecie.

Z pewną dozą zazdrości........ GRATULACJE, SZACUN I W OGÓLE !!!!!!!!!!!!!

Brak zdjęcia ciacha. Wycieczka nie zaliczona ;-)
starszapani
| 20:46 poniedziałek, 11 kwietnia 2016 | linkuj Jurek - jestem naprawdę bardzo wdzięczna. W razie wu - pisać, dzwonić. Odwdzięczę się :)
Trollking - heh, na to wygląda ;) Teraz to był tylko przelot, ale chętnie bym się wybrała do Gdańska na jakieś zwiedzanko. Dzięki :) Postaram się utrzymać poziom ;) Ty też się tam z Dariuszem organizujcie :)
Trollking
| 20:30 poniedziałek, 11 kwietnia 2016 | linkuj Mega wycieczka. Zaczęta od maila o 4 rano. Spam ratuje życie? :)

Gdańsk - odwiedzony przeze mnie "na dorosłości" - mi akurat nie zaimponował, choć polecam ZOO oraz górę, na której wykonano jedną z ostatnich w Polsce masowych egzekucji (http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/200-tys-gapiow-ogladalo-egzekucje-zbrodniarzy-ze-Stutthofu-n33749.html). Da się nią wejść/wjechać, niedaleko centrum.

Jurek - szacun! :)

A w ogóle to gratulacje dla Was. Z babami nie da się wygrać! Ripsekt :)
Jurek57
| 19:46 poniedziałek, 11 kwietnia 2016 | linkuj Rzeczpospolita babska !!! :-)
Od tego są przyjaciele !
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!
;