Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi starszapani z niewielkiej wsi pod Poznaniem. Z Bajkstatem wykręciłam do tej pory bagatela 59092.11 kilometrów. W terenie bujam się mało i tyle w temacie. Jeżdżę z oszałamiającą prędkością średnią 18.58 km/h i się wcale nie chwalę bo i nie ma czym.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykręcone przed BS:
2011: 5009,92 km,
2010: 4070,83 km
rainbow toursStatystyki zbiorcze na stronę
mapa olkuszaPogoda w Polsce na stronę

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy starszapani.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Beskidy

Dystans całkowity:1036.32 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:65:57
Średnia prędkość:15.71 km/h
Maksymalna prędkość:66.00 km/h
Suma podjazdów:15624 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:86.36 km i 5h 29m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
143.57 km 0.00 km teren
07:18 h 19.67 km/h:
Maks. pr.:59.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1227 m
Kalorie: kcal
Rower:Delfinka

Odwiedzić Bolka, Lolka i Reksia.

Sobota, 1 sierpnia 2015 · dodano: 18.08.2015 | Komentarze 5

Ciężko sobie przypomnieć gdzie się jechało i po co, jak się regularnie wpisów nie czyni. Z tego co jednak pamiętam wybrałam się na wycieczkę po okolicy, na koniec zostawiając sobie odwiedziny Bolka i Lolka oraz Reksia w Bielsku-Białej. 
Na początek startuję ze Szczyrku i atakuję Przełęcz Salmopolską (934 m n.p.m.) z prędkością nie schodzącą poniżej 10 km/h. Nielicznych rowerzystów wyprzedzam, nielicznych, bo większość łyka mnie jak świeże bułeczki. Nie bardzo się tym przejmuję bo najważniejsze dla mnie to podjechać tę przełęcz bez odpoczynków i bez zbędnych zygzaczków. Rachu ciachu i jestem :)


Z przełęczy jadę do Wisły i nie zatrzymując się nigdzie do Ustronia. Zahaczam też o Brennę.


Widoki na trasie są wspaniałe.


Nad rzeczką w Brennej zarządzam odpoczynek i popas.




W drodze nad Jezioro Pszczyńskie odwiedzam galerię strachów na wróble Floriana Kohuta.


Kolejny odpoczynek zaliczam nad jeziorem Pszczyńskim.


Przez Czechowice-Dziedzice docieram do Bielska-Białej.


Odwiedzam Bolka i Lolka.


A także Reksia.


Na koniec jeszcze szybka sesyjka na Rynku.


I przez Wilkowice i Buczkowice docieram do domku.

Zaliczone gminy (11): Ustroń, Jasienica, Chybie, Strumień, Pszczyna, Goczałkowice-Zdrój, Czechowice-Dziedzice, Bestwina, Bielsko-Biała, Wilkowice, Buczkowice.



Dane wyjazdu:
20.38 km 0.00 km teren
02:41 h 7.60 km/h:
Maks. pr.:53.71 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:686 m
Kalorie: kcal
Rower:Tlenik

Rowerem, pieszo i .... wyciągiem na Skrzyczne !

Piątek, 31 lipca 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 5

W tym roku miałam okazję spędzić fantastyczny urlop rowerowy w Beskidach. Dla kogoś kto jeździ po górach moje trasy to pikuś ale dla mnie, baby z nizin, był to nie lada wysiłek. Od samego początku postanawiam zabrać ze sobą dwa rowery - Tlenika w teren i Delfinkę na asfalt. I była to jedyna słuszna decyzja :) Jednocześnie zabieram ze sobą Dorotkę tj. GPSa, którego udaje mi się nabyć jakiś czas przed wyjazdem, wystarczający, żeby rozpracować to ustrojstwo. Oprócz Dorotki na wyjeździe towarzyszyła mi koleżanka z rodziną :)

W pierwszy dzień, po pobudce o 3 w nocy i jeździe samochodem prawie 500 km, postanawiam "za wszelką cenę" zdobyć Skrzyczne (1257 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Trasa zaczyna się w Szczyrku ostrym, 14% podjazdem, który jako tako udaje mi się zaliczyć. Potem jest już tylko gorzej :) Ale co tam. Pogoda piękna, słoneczko grzeje więc brnę dalej podziwiając w międzyczasie wspaniałe widoki.


Niektóre odcinki da się spokojniusio podjechać.


Na innych wymiękam i idę z rowerem pieszo. I tak w kółko :) Umordowana docieram do dolnej stacji wyciągu na Skrzyczne.


Szybka fotka i jeszcze szybsza decyzja - na dzisiaj mam dość. Jadę z całym majdanem kolejką bo co se będę żałować :)


W końcu docieram na szczyt :)


Po niecałej godzince odpoczynku ruszam w dół.


Początkowo chcę zjechać szlakiem pieszym ale natrafiam na takie cosik, czego zjechać na dłuższą metę nie idzie (znaczy się ja nie umiem).


Cofam się więc kawałek i szuterkiem docieram do Szczyrku. Na dzisiaj mi starczy :)


;